Przed zespołem PGE Marmy Rzeszów nie lada wyzwanie, czego świadomy jest szkoleniowiec "Żurawi" - Dariusz Śledź. - Trudny mecz przed nami - mecz otwarcia dla gdańszczan po powrocie do Ekstraligi, więc na pewno będą podwójnie zmotywowani i będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony, tym bardziej, że pojadą przed własną publicznością. Nie da się ukryć, przed nami bardzo trudny mecz, jednak wierzę, że powalczymy o zwycięstwo i jesteśmy w stanie je odnieść - mówi trener rzeszowian. Po ostatniej rundzie Grand Prix w Nowej Zelandii, mocno poobijał się Nicki Pedersen - kreowany na lidera Lotosu Wybrzeża. Śledź jest jednak pewien, że nie zaważy to na jego formie. - Jestem przekonany, że Nicki będzie w pełni sił na mecz z nami - twierdzi.
Kogo zatem rzeszowianie boją się najbardziej? A może przed kim powinni czuć największy respekt? - U siebie każdy jest mocny; poza tym każdy jest mocny w tej lidze. Nie ma łatwych meczów. Z pewnością bardzo groźny będzie Nicki Pedersen, bo przecież był tam kontraktowany na lidera, aczkolwiek nie można lekceważyć innych zawodników z Gdańska, bowiem każdy z nich będzie z pewnością chciał wygrywać, a rzeczywiście wygrywać każdy z nich potrafi - wyjaśnia Śledź w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W Gdańsku na pewno zabraknie kontuzjowanego Joonasa Kylmaekorpiego oraz Marco Gaschki, który nie posiada jeszcze polskiej licencji. Kto zatem pojedzie nad morze? - Na pewno trener (uśmiech). Mam koncepcję składu, ale poczekajmy jeszcze. Są przed nami treningi, przynajmniej mam nadzieję, że uda się je zorganizować, a pogoda nie spłata nam figla. Są eliminacje, które pojadą zawodnicy, więc z ogłoszeniem składu na Gdańsk jeszcze chwilę poczekajmy - kończy trener PGE Marmy.
Napisz jeszcze na temat waszych punktów m Czytaj całość