Antonio Lindbaeck, Magnus Zetterstroem i Bjarne Pedersen to tylko kilka nazwisk spośród tych, które stanowić będą o sile Lechmy Startu Gniezno w sezonie 2012. - Skład był budowany głównie po to, aby ten sezon był dla nas spokojniejszy. Nie chcielibyśmy przeżywać horroru, jaki przeżywaliśmy przez ostatnie dwa lata, a zwłaszcza w sezonie 2011, kiedy tak naprawdę walkę o ekstraligę toczyliśmy do ostatniego spotkania barażowego w Częstochowie. Kosztowało nas to sporo pieniędzy, ale jeszcze więcej nerwów. Chcielibyśmy ich sobie zaoszczędzić w tym sezonie, stąd taki skład i takie nazwiska - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes klubu, Arkadiusz Rusiecki.
W pierwszej kolejce I-ligowych rozgrywek Lechma Start Gniezno podejmie na własnym torze zespół z Łodzi. - Inauguracja zawsze rządzi się swoimi prawami, bez względu na to, z kim przychodzić mierzyć się gospodarzom. Być może występujemy w roli faworyta, nie tylko tego meczu, ale i całych rozgrywek. Jest to bardzo trudna rola. Same nazwiska nie jeżdżą, trzeba jeszcze sobie na to miano faworyta zasłużyć występami w lidze - dodał sternik gnieźnieńskiego klubu.
Gnieźnieński zespół jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek wymieniany jest jako pewien kandydat do awansu. - Podchodzimy do rozgrywek z dużym dystansem i spokojem. Nikt za darmo nie odda nam punktów i nikt się przed nami nie położy, więc tytuły faworytów czy liderów będziemy rozdawać później. Liga rządzi się swoimi prawami. Dopiero po kilku spotkaniach poznamy prawdziwą wartość naszych rywali.
Jak zakończy się pojedynek z Orłem Łódź 9 kwietnia? - Nie lubię się bawić w typowania, ale oczywiście nie wyobrażam sobie innego wyniku, niż zwycięstwo Startu - zakończył Rusiecki.