Część zawodników Victorii Piła przed tym sezonem pojechała zaledwie dwa treningi. Do tego grona nie zalicza się jednak Cyprian Szymko, który trenował na torze w Gdańsku i na motocyklu czuje się już dość pewnie. - Oczywiście jeździ mi się całkiem nieźle, chociaż może brakuje jeszcze takiego typowego ścigania, ale to też z czasem przyjdzie. Całą zimę przygotowywałem się normalnie do sezonu, tak jakbym miał startować gdziekolwiek. Powiem szczerze, że odciąłem się od tego, co się działo w Pile. Jakieś głosy do mnie dochodziły, ale starałem się od tego odizolować i nie brać tego do serca. Czekałem, co się wydarzy i zająłem się pracą u mojego brata. Pomagałem mu i nadal będę pomagał przygotowywać się do startów w ekstralidze.
Młody zawodnik dysponuje dobrym zapleczem sprzętowym i może to być w tym sezonie jeden z jego atutów. - W tamtym roku już było całkiem nieźle ze sprzętem, ale ze mną nie było najlepiej. W tym roku mam nadzieję, że to co było złe, wyeliminujemy, a sprzęt będzie jechał tak, jak chociażby w czwartek na treningu.
Dla wychowanka gdańskiego Wybrzeża zbliżający się sezon będzie pierwszym w gronie seniorów. W najbliższym meczu zawodnik Victorii wystąpi z numerem piątym, co oznacza, że jego parowym partnerem będzie junior. - Może to dziwnie zabrzmi, ale jest mi to obojętne z jakim numerem będę startował. Trzeba jechać tam, gdzie powie trener. Z tego co wiem, Rawicz postąpił podobnie i zawodnik, który skończył wiek juniora - Sławek Musielak, też jedzie z młodzieżowcem. Wiele zespołów odchodzi już od tego, że pod nr pięć i trzynaście jedzie najlepszy zawodnik. Jak jedzie się z juniorem, to jest jednak łatwiej i może to jest jakiś zamysł. Wracając do samego meczu, to spodziewam się, że czeka nas wymagające spotkanie żużlowo-motocrossowe. Nie chcę narzekać, bo lubię ten tor, a mówię to na podstawie kilku filmików, które pokazały, że nie układa się on nawet po myśli gospodarzy, bo mieli jakieś tam problemy. Jedziemy pełni optymizmu.
W przerwie zimowej Cyprian Szymko schudł kilkanaście kilogramów. Dzięki temu czuje się on teraz na żużlowej maszynie zdecydowanie lepiej. - Bardzo dużo do myślenia dał mi sezon 2011, bo odczuwam go jako zmarnowaną przeze mnie szansę. Mówię to na podstawie pierwszego meczu i tego, co działo się w moim warsztacie, bo działo się dobrze. Nie wiem dlaczego po tylu latach startów nie byłem zupełnie przygotowany. Wydawało mi się, że robiłem wszystko normalnie, tak jak zawsze, a okazało się inaczej. Teraz przebudowałem całkowicie system żywieniowy. Zmieniłem wszystko od podstaw i proszę mi wierzyć, że na początku było bardzo ciężko. Teraz jest lepiej, a kilogramy cały czas gubię. Czuję zmianę na motocyklu i jedzie mi się dużo lepiej.