Dawid Stachyra do udanych zaliczy występ w 1/4 Złotego Kasku w Lublinie. Zawodnik Lubelskiego Węgla KMŻ zdobył 12 punktów i zajął drugie miejsce, przegrywając jedynie z Krzysztofem Kasprzakiem.
- Cel zrealizowałem, bo jechałem o awans. Udało się to i to nawet w dobrym wydaniu. Ciężko na razie mówić o naszym torze, bo tak naprawdę dopiero w środę odbyliśmy na nim pierwszy trening, a chyba nie ma takiej drużyny w Polsce, która raz przejechała się po swoim torze. Troszkę się pozmieniało, jest nieco nowej nawierzchni. Jeździmy praktycznie w ciemno, ale wszystko poszło po dobrej myśli. Różnicę robiły pola startowe, zewnętrzne były o klasę lepsze niż pierwsze i drugie, kto z nich jechał to przy odpowiednim momencie startowym i w miarę spasowania z torem, nie miał tak naprawdę prawa przegrać. Mi dwa razy trafiło się drugie pole, gdzie potraciłem punkty. Z mojej strony wygląda wszystko dobrze i nie ma co psuć. Mam nadzieję, że dalej wszystko ułoży się tak, jak się zaczęło
- mówi wychowanek lubelskiego klubu.
Ekipa z Lublina sezon zainauguruje w niedzielę meczem z Orłem w Łodzi, bowiem zaplanowane wcześniej spotkanie z GTŻ Grudziądz w Lublinie nie odbyło się z powodu złych warunków pogodowych. Lublinianie liczą, że w Łodzi uda im się zdobyć dwa punkty, choć zdają sobie sprawę z siły najbliższego rywala.
- Spotkanie ligowe zawsze ma szczególny smaczek. Wiadomo że na wyjeździe gospodarze mają lżej dzięki atutowi własnego toru, ale jedziemy pokazać wszystko co umiemy najlepiej i jeśli wszystkie ogniwa zagrają, to powinniśmy być w stanie wygrać mecz z Orłem. To będzie spotkanie drużynowe, więc dwie jednostki meczu nie wygrają. Trzeba do tego dobrych punktów całego zespołu i jeśli faktycznie wszystko będzie dobrze pasowało, odgadniemy tor i będziemy wygrywać starty, to na pewno jesteśmy w stanie wygrać. W Łodzi można spodziewać się "betonu". Mało tam jeździłem, ale myślę że to nie jest jakąś przeszkodą. Jadę jak najlepiej potrafię i zobaczymy jakie będę tego efekty - zapowiada "Davidoff".