Greg Hancock dla SportoweFakty.pl: Nazywałem go na kilka różnych sposobów

Greg Hancock w sobotę był podopiecznym Tony Rickardssona. Szwed w parkingu jednak usłyszał kilka różnych określeń od "Herbiego" na swój temat. Greg Hancock po meczu stwierdził, że Polska jest zbyt silnym zespołem, aby go pokonać.

Dawid Lis
Dawid Lis

Greg Hancock na stadionie w Gorzowie Wielkopolskim ostatni raz jeździł w październiku poprzedniego roku. To właśnie tutaj odebrał złoty medal IMŚ. - Mam wspaniałe wspomnienia związane z tym stadionem. Gdy tutaj przyjechałem to przypomniało mi się wszystko, co wydarzyło się w zeszłym roku. To jest naprawdę fantastyczny obiekt, który będzie mi się dobrze kojarzył - wspominał "Herbie".

Mistrz świata z 2011 roku był podopiecznym sześciokrotnego mistrza świata. Jak Hancockowi pracowało się z Tony Rickardssonem, który był trenerem Reszty Świata? - Szczerze mówiąc widząc Tony'ego w parkingu czułem jeszcze większą motywację do jazdy. Poczułem dodatkową energię w obecności tego faceta - mówił po meczu Amerykanin. Czy Greg nazywał "Rickiego" trenerem? - Nazywałem go na kilka różnych sposobów (śmiech) - tajemniczo odpowiedział.

Tony Rickardsson jeszcze kilka lat temu rywalizował ze swoimi kolegami, teraz był ich trenerem. Jak to wpływało na atmosferę? - To jest wspaniały człowiek. Na pewno fakt, że znamy się z torów ułatwił nam pracę. To jest facet, z którym jeździliśmy, a teraz łączą nas bardzo dobre stosunki. Naprawdę bardzo dobrze to wszystko wpłynęło na atmosferę w parku maszyn. Ricki jeździł na torze, więc to także nam pomogło, w końcu on rozumie żużel - powiedział "Herbie".

Mecz Polska - Reszta Świata był towarzyskim starciem, jednak były to bardzo wyrównane zawody. - Było bardzo ciężko w tym spotkaniu. Ale też tor był bardzo trudny i to nie ułatwiało nam jazdy - komentował Hancock. Amerykanin był jednym z tych, którzy zapoznali się z nawierzchnią gorzowskiego toru. Upadek zanotował także Jarosław Hampel. - Oglądaliśmy podczas tego meczu wiele upadków. Osobiście też zapoznałem się z nawierzchnią toru. Leżał też Jarek Hampel i dla niego to się zakończyło gorzej, bo musiał się wycofać - stwierdził IMŚ z 2011 roku.

Tor, jaki w sobotę przygotowano w Gorzowie sprawiał problemy wszystkim zawodnikom. Nie raz także trener i żużlowcy wychodzi na tor, aby przekonać się, co dalej z nim zrobić. - Widzieliśmy, że jest coś nie tak z torem. Jednak chcieliśmy te zawody odjechać do końca. Nie miało znaczenia jakim wynikiem to się skończy - mówił zawodnik tarnowskiego zespołu. Ostatecznie to ponownie Polacy wygrali. - O tak, Polacy pozostają niepokonani. To jest naprawdę bardzo mocny zespół i nie jest łatwo ich pokonać - ocenił rywali Hancock.

W niedzielę "Herbie" odwiedzi kolejną lubuską stolicę. Tym razem Greg Hancock powróci do Zielonej Góry, aby stanąć po drugiej stronie barykady. - Zapowiada się tam niezwykle ciężkie spotkanie. Trochę dziwnie będzie tam jechać w roli gościa. Jeżdżąc w roli gospodarza czułem się tam o wiele lepiej. Wciąż mam jednak dobre stosunki z ludźmi z Zielonej Góry. Teraz jednak moim klubem jest Tarnów i chcę jeździć jak najlepiej dla tej drużyny - wspomniał były jeździec Falubazu.

W Zielonej Górze zespołom przyjezdnym jest bardzo ciężko walczyć o zwycięstwo. Jak będzie tym razem? - Na pewno będzie ciężko zwyciężyć. W zeszłym roku widziałem jak goście męczą się na torze w Zielonej Górze. Teraz to ja będę walczył. Wszyscy wiemy, że musimy spodziewać się ciężkiej przeprawy. Chcemy zrobić jak najlepsze wrażenie i na pewno będziemy walczyć o zwycięstwo do samego końca - zakończył Greg Hancock, zawodnik tarnowskich Jaskółek.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×