Faworyzowany zespół Lechmy Startu Gniezno niespodziewanie łatwo przegrał z Lokomotivem Daugavpils. - Pojechaliśmy praktycznie na wycieczkę. Nie ma żadnej taryfy ulgowej ani usprawiedliwienia dla żużlowców, którzy zawiedli na całej linii, czyli Bjarne Pedersena, Magnusa Zetterstroema, czy nawet dla Antonio Lindbaecka, który też nie błyszczał - przekonuje Lech Kędziora. - Od takich zawodników każdy ma prawo oczekiwać dużo więcej - dodaje.
Doświadczony szkoleniowiec nie zgadza się, że przyczyną porażki była specyfika toru w Daugavpils: - O torze możemy napisać książkę. To na czym mają jeździć zawodnicy? Niech ci, którzy tak piszą, powiedzą mi: na czym jeździli żużlowcy Lokomotivu? Owszem, domowy tor jest atutem gospodarzy, ale był tam taki zawodnik jak Kenneth Hansen, który w drugiej lidze czasami sobie nie radził, a tu zdobywa dziesięć punktów i bonus, to gdzie my jesteśmy?
Wszystko wskazuje na to, że w meczu z zespołem Lubelskiego Węgla KMŻ Lublin gnieźnianie wystąpią w identycznym zestawieniu. Kędziora żałuje, że kontuzjowany jest Oskar Fajfer, bo w najbliższą niedzielę postawiłby na trzech juniorów, kosztem jednego z obcokrajowców. - Nie możemy sobie pozwolić na jakieś wielkie zmiany, gdy naszym celem jest ekstraliga. Zawodnicy, którzy mają punktować, jak dotąd nie punktują. To jest ośmieszanie nas, klubu i drużyny - nie przebiera w słowach.
- Lepsza postawa naszych zawodników w kolejnych meczach będzie najlepszą formą przeprosin dla kibiców, bo takie przeprosiny im i nam wszystkim się należą - kończy.