Żużlowcy podrabiają... deflektory!

Jak się okazuje kryzys dotyka nie tylko kluby sportowe. Szukając oszczędności, żużlowcy postanowili wziąć się na podrabianie... deflektorów. Zdaniem fachowców, na podróbkach można oszczędzić nawet 100 zł.

Po wprowadzeniu nowych tłumików, zawodnicy próbowali dokonywać modyfikacji, które miały im pomóc w lepszych wynikach. Zdjęcia zmodyfikowanych tłumików szybko obiegły środowisko żużlowe i do teraz sprawa ucichła, co mogłoby sugerować, że proceder ten nie jest już powielany. Po tłumikach przyszedł czas na... deflektory! Jaki mają one wpływ na wyniki osiągane przez zawodników? Stosunkowo niewielki. Mimo to, podjęto próby ich modyfikacji i podrabiania. Jaki jest cel? Prawdopodobnie chodzi o oszczędności. Zdaniem fachowców, na podróbkach można zaoszczędzić 100 zł na sztuce.

Jak się okazuje, podrabiane lub modyfikowane deflektory (zdjęcia poniżej) zostały już wykryte przez sędziów podczas pierwszej kolejki I ligi żużlowej - między innymi podczas meczu w Gnieźnie pomiędzy Startem a Orłem Łódź. Polscy sędziowie byli na tę okoliczność przygotowani, bo zdjęcia zmodyfikowanych deflektorów zostały im przedstawione na seminarium w Poznaniu. Przypomnijmy, że deflektor jest częścią homologowaną i wszystkie elementy muszą być oryginalne. Różnice pomiędzy oryginalnymi, a podrabianymi deflektorami zostały zaprezentowane na zdjęciach. Z nieoficjalnych informacji wynika, że podrabiane deflektory zostały wytworzone w jednym z warsztatów w Grudziądzu.

Próba oszczędności 100 zł w świetle całkowitej wartości motocykla żużlowego jest zastanawiająca. Powstaje jedynie pytanie, jakie jeszcze niezbadane tajemnice kryją żużlowe motocykle?

Fot. Speedway Star
Fot. Speedway Star
Fot. Speedway Star
Fot. Speedway Star
Fot. Speedway Star
Fot. Speedway Star
Źródło artykułu: