W swoim drugim starcie Dawid Stachyra pokonał kandydatów do medalu - Krzysztofa Kasprzaka i Damiana Balińskiego. Cztery punkty zdobyte w tylko dwóch biegach dały Stachyrze 13. miejsce w finale. Jak jeździec Marmy ocenił swój występ? - Mimo tego, że pojechałem tylko w dwóch wyścigach wypadłem nieźle. Przyznam szczerze, że jechałem tutaj trochę z innym nastawieniem. Takie nieoficjalne informacje wskazywały, że moi starsi koledzy nie będą zdolni do jazdy. Ostatecznie jednak fajnie się stało, że oni wystartowali, bo uważam że nie trzeba żerować na czyimś nieszczęściu. Fajnie, że wystartowali, to pomogło także Grześkowi Walaskowi zdobyć medal. Szkoda Holty, bo jest kontuzjowany po tym upadku (Holta i Walasek decyzję o występie w finale podjęli w sobotę – dop. red.). Jest to mój absolutny debiut w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski. W 16. biegu jechało mi się sztywno, bo praktycznie wyjechałem po raz pierwszy na tor w trakcie tych zawodów. Byłem dosyć spięty. Potem, gdy się dowiedziałem, że pojadę w jeszcze jednym biegu, szybko wsiadłem na motor no i wyszło jak wyszło – jestem bardzo zadowolony - powiedział Stachyra.
Rzeszowianin w Lesznie startował również przed tygodniem w meczu ligowym, poszło mu wtedy dobrze, gdyż zdobył osiem punktów + bonus. - Na pewno ubiegło tygodniowy występ w Lesznie mi pomógł, aczkolwiek muszę powiedzieć, że dziś tor był bardziej przyczepny. Jechałem dzisiaj także na innym silniku, było inaczej, ale z każdym występem nabieram doświadczenia, także już muszę się tym, że tak powiem kierować i nie patrzeć na to czy jeździłem już tu, czy ten występ mi pomógł czy nie pomógł – po prostu muszę robić swoje - zakończył 13. zawodnik IMP.