- Początek ogólnie jako drużyna mieliśmy dobry, ale końcówka już była gorsza, bo przegrywaliśmy biegi. Z mojej strony, to po pierwszym swoim wyścigu w miarę dobrze dopasowałem motocykl i wygraliśmy z "Miśkiem" (Robertem Miśkowiakiem - dop. red.) po 5:1. To był ten czas kiedy wygrywaliśmy z gospodarzami różnicą ośmiu punktów. Później zaczęły się schody - w wyścigu 11. miałem uślizg po starcie i w ostatnim swoim biegu musiałem się przewrócić, żeby nie uderzyć w Dawida (Stachyrę), który wpadł w śliski fragment toru i po prostu stanął. Niestety wszyscy pogubili punkty. Jakbym zrobił o cztery oczka więcej, albo każdy z zawodników dołożył po jednym punkcie, to wygralibyśmy. Uważam, że ten mecz był do wygrania - powiedział w rozmowie z naszym portalem Paweł Miesiąc.
Porażka różnicą czterech punktów z jednym z głównych kandydatów do awansu do ekstraligi nie daje lublinianom powodów do wstydu. - Nikt się nie spodziewał takiego meczu. Równie dobrze pojechała tam Łódź (50:40 dla Gniezna - dop. red.). Mogliśmy to wygrać, szkoda tylko, że końcówka w naszym wykonaniu była słaba - mówi Miesiąc, który chwali postawę swoich kolegów z drużyny - Chłopcy jadą bardzo dobrze. Ja jeszcze szukam tych optymalnych ustawień i oby to wszystko się już zazębiło i było OK.
6 maja żużlowcy Lubelskiego Węgla zmierzą się przed własną publicznością z wymagającym przeciwnikiem - Ostrovią Ostrów. - Nikt się nie nastawia, że będzie łatwo. Ten mecz jedziemy u siebie i na pewno chcemy zacząć w końcu zwyciężać w lidze - dodaje wychowanek Stali Rzeszów.
Popularny "Łełek" miał już okazję kręcić próbne kółka na Stadionie Miejskim w Rzeszowie. - We środę trenowałem z chłopakami z Rzeszowa. W przyszłym tygodniu ma być trening w Lublinie, także tam się udaję.
Jak Paweł Miesiąc ocenia stan rzeszowskiego owalu? - Jest teraz dużo więcej nawierzchni. Tor został zwężony o półtora metra, więc jest ciaśniej, ale powiem szczerzę, że nie ma tak dużej różnicy. Można to wyczuć jedynie wtedy, kiedy idzie się za kogoś, bo wtedy brakuje trochę tej szerokości - tłumaczy.
W niedzielę PGE Marma zmierzy się u siebie z Unią Leszno. "Łełek" będzie trzymał kciuki za swoją byłą drużynę. - Rzeszów podobnie jak my ma na swoim koncie dwie porażki. Na pewno chcieliby w niedzielę wygrać na swoim torze, ale będzie bardzo ciężko. Drużyny w ekstralidze są wyrównane. Ja jestem za tym, aby wygrali z Lesznem - zakończył.
Gdyby się nie przewrócił, byłaby rzecz wielka
Gdyby to najczęstsze słowo polskie
Gdyby mama miała fiuta, to by była ojcem...