Joonas Kylmaekorpi: Dam z siebie wszystko

Nowy nabytek PGE Marmy - Joonas Kylmaekorpi powrócił po poważnej kontuzji na żużlowy tor. 32-latek kręcił pierwsze treningowe kółka w piątek w Rzeszowie. Jaki jest stan zdrowia sympatycznego żużlowca?

- Jak to zwykle bywa po tego typu kontuzji - dużo bólu. Jest to mój pierwszy trening po kontuzji, bowiem przez te cztery tygodnie nie byłem w stanie nic robić. Pierwszy raz na torze od złamania kości, ale ogólnie czuję się nieźle - powiedział specjalnie w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Joonas Kylmaekorpi.

Reprezentant Finlandii potwierdził, że w trakcie leczenia wystąpiły komplikacje, które utrudniły mu szybszy powrót do pełni zdrowia. - Przez cztery długie tygodnie nie mogłem ruszać ręką do dołu. Do tego doszło dużo bólu, ponieważ mięśnie ręki nie pracowały przez ten okres. Muszę przyznać, że na dzisiaj używałem 10 proc. całej mojej siły w ramieniu. Mimo to, byłem w stanie pojeździć na torze, ale oczywiście nie mogę powiedzieć, że jestem w topowej dyspozycji - mówi Indywidualny Mistrz Świata z longtracku.

Kylmaekorpi przeszedł operację, a następnie rehabilitację w Barcelonie. - Właściwie to udaję się tam z powrotem po niedzielnym spotkaniu. Znajduje się tam klinika, w której leczeni są najlepsi zawodnicy sportów motorowych oraz piłkarze. Wydaję mi się, że jest to najlepsza tego typu klinika w europie, a być może nawet na świecie. Zazwyczaj, na pełne wyleczenie takiej kontuzji jak moja, schodzi dwanaście tygodni. Ja jestem z powrotem na torze po czterech, więc jest to olbrzymia różnica.

Fin w piątek przyjechał do Rzeszowa aby zaznajomić się z trochę zmienioną geometrią tamtejszego toru. Warto zaznaczyć, że startował z dużą rezerwą, jednak z każdym przejechanym kółkiem, prezentował się lepiej. - Oczywiście dzisiaj startowałem na tej nawierzchni w pojedynkę, więc jeździło mi się bardzo łatwo. Startuje się zupełnie inaczej, kiedy na torze rywalizuje czterech zawodników - przyznał Kylmaekorpi i nawiązał do pojedynku PGE Marmy Rzeszów i Unii Leszno, który śledził: - Oglądałem zawody, które odbyły się tutaj przed tygodniem i muszę przyznać, że po kilku wyścigach, tor stworzył niezłe widowisko. Na początku można było zauważyć, że miejscowi zawodnicy nie wiedzieli zbytnio jak jechać na tej nawierzchni, ale pod koniec radzili sobie znacznie lepiej. Myślę, że będzie to bardzo dobry domowy tor. Oczywiście będziemy startować tutaj dużo więcej niż rywale, a dodatkowo nasi przyszli przeciwnicy nie mieli wcześniej okazji do jazdy na tej nowej nawierzchni. Im dalej w sezon, tym bardziej ten tor będzie naszym atutem - tłumaczy 32-letni żużlowiec.

Były zawodnik klubów z Rybnika czy Daugavpils wierzy, że po nie najlepszym początku sezonu dla PGE Marmy Rzeszów, następne spotkania ligowe przyniosą tej drużynie i jej kibicom więcej okazji do radości. - Za nami ciężkie chwilę. W naszym dorobku jedynie punkt. Ciężko jest rywalizować na równi z innymi zespołami, jeśli twoja drużyna ma jednego, czy dwóch zawodników, którzy nie spełniają pokładanych w nich oczekiwań. Biorąc pod uwagę ostatni mecz w Rzeszowie, jestem przekonany, że to spotkanie było jak najbardziej do wygrania. Oczywiście przez cały mecz goniliśmy wynik, a ostatni bieg udało nam się wygrać 4 do 2, więc tak czy siak nie było najgorzej. W ekstralidze jest ciężko i to my - zawodnicy, musimy się postarać, aby zmienić to wszystko na lepsze. Musimy odkryć najszybsze ścieżki na tym torze i nie pozwolić na stratę jakichkolwiek punktów w następnych spotkaniach przed własną publicznością.

Wielu kibiców żużla w Rzeszowie bardzo mocno liczy na dobre występy właśnie żużlowca ze Skandynawii. Niektórzy twierdzą, że Joonas Kylmaekorpi będzie swego rodzaju "wybawcą" ekipy prowadzonej przez Dariusza Śledzia. Należy jednak schłodzić gorące głowy tych, którzy tak mówią, bowiem sam zawodnik powraca na tor po bardzo ciężkiej kontuzji i nie wymagajmy od niego tuż po powrocie dwucyfrowych zdobyczy punktowych. Czy wobec tego Fin odczuwa dodatkową presję? - Nie odczuwam żadnej presji. Fani speedway’a doskonale wiedzą, że w zeszłym roku byłem szesnastym zawodnikiem pod względem średniej punktowej w szwedzkiej lidze. Tak na marginesie, to powiedziałbym, że liga szwedzka jest znacznie mocniejsza od polskiej. W tamtym sezonie mieliśmy w drużynie na rezerwie takich zawodników jak Bjarne Pedersen czy Antionio Lindbaeck, a przecież obecnie startują oni w cyklu Grand Prix. Który z polskich zespołów dysponuje taką ławką rezerwowych? Kiedyś na rezerwie mieliśmy Ryana Sullivana, albo Nielsa Kristiana Iversena - żużlowców, którzy są prowadzącymi pary w ekstralidze i jeżdżą tutaj z powodzeniem. Niels Kristian Iversen jest przecież numerem 1. jeśli chodzi o średnią punktową w Polsce. W Indianernie Kumla był on rezerwowym podczas jednego czy dwóch spotkań. Ogólnie to wszędzie jeździ się ciężko. Dla mnie będzie jeszcze trudniej, ponieważ nie startowałem w ekstralidze bardzo długo. Dodatkowo, przez kontuzję, przez pewien okres nie mogłem w ogóle jeździć. Chcę dać z siebie wszystko. Jeżeli wystarczająco dobrze zapunktuje w meczu ligowym dla Rzeszowa, to zdobędę miejsce w podstawowym składzie. Jeżeli nie powiedzie mi się, do składu wskoczy Lee Richardson, bądź Maciej Kuciapa. Oby nie - mówi Mistrz Świata na długim torze.

W najbliższą niedzielę PGE Marmie Rzeszów przyjdzie rywalizować z ekipą Unibaxu Toruń. - Według mnie w 1. i 3. kolejce jechali z najbardziej wymagającymi rywalami. Mają ciężki początek sezonu, ale my również. Nie jest łatwo zwłaszcza jeśli chodzi o mecze na naszym torze, który tak naprawdę nie jest jeszcze "nasz". Na pewno w przyszłości będzie naszym atutem, ale obecnie ta nawierzchnia nie jest naszą dużą przewagą, bo nie startowaliśmy tutaj zbyt wiele - kontynuuje 32-letni zawodnik i dodaje na koniec: - Przyjezdni mają wyśmienity zespół. Z pewnością będzie ciężka przeprawa. Jestem przekonany, że jeśli zdołam zdobyć kilka punktów, wówczas będziemy mieli spore szanse na wygranie tego pojedynku.

W Joonasie Kylmaekorpim (z lewej) pokładane są spore nadzieje
W Joonasie Kylmaekorpim (z lewej) pokładane są spore nadzieje
Źródło artykułu: