Niedzielny pojedynek miał dostarczyć kibicom wielu emocji i tak rzeczywiście było. Zanim jednak tak się stało, organizatorzy stoczyli dość ciężką, ale udaną walkę z nawierzchnią toru. Od sobotniego wieczoru bowiem nad Gnieznem przechodziły intensywne opady deszczu, które pod znakiem zapytania postawiły możliwość rozegrania spotkania. Ostatecznie jednak łaskawa aura i odpowiednie zabiegi pozwoliły rozegrać naprawdę ciekawe widowisko.
Obaj trenerzy nie eksperymentowali ze składami i postawili na sprawdzonych zawodników. W zespole gospodarzy kolejną szansę występu otrzymał zatem Bjarne Pedersen, nie zabrakło również dotychczasowych liderów - Scotta Nichollsa i Antonio Lindbaecka. Robert Kempiński z kolei wystawił m.in. dobrze znających gnieźnieński tor Petera Ljunga i Andrieja Karpova.
Już bieg juniorów pokazał, że emocji nie zabraknie. Wojciech Lisiecki na dystansie uporał się z Łukaszem Cyranem. Junior GTŻ-u ładną walkę stoczył również dwa biegi później, kiedy do końca "kąsał" Adama Skórnickiego. Tutaj jednak kończą się pozytywy dotyczące grudziądzkich młodzieżowców - obaj spisali się bardzo słabo. Nieco korzystniej od nich prezentowała się miejscowa młodzież. - Było na pewno lepiej niż ostatnio, do ideału jednak troszkę brakuje. Myślę jednak, że zrobiliśmy oczekiwane od nas minimum - komentował "Lisek".
Kibice mogli obejrzeć tego dnia wiele efektownych pojedynków. Skutecznymi szarżami popisywali się zawodnicy obu zespołów. W pamięć zapaść mogła szczególnie "potyczka" Magnusa Zetterstroema z Karpovem, w której minimalnie lepszy okazał się Ukrainiec. Straconych pozycji nie uznawał także Hans Andersen.
Praktycznie przez całe zawody drużyny punktowały "cios za cios". - O to w speedwayu chodzi - żeby przez cztery "kółka" coś się działo, żeby kibice mieli emocje od startu do mety, od pierwszego biegu do piętnastego - mówił Norbert Kościuch. Jednym z kluczowych okazał się bieg jedenasty. Słaby start miał w nim Davey Watt, jednak Australijczyk dość szybko uporał się z bezbarwnym tego dnia Pedersenem, a następnie wykorzystał błąd Zetterstroema (zbyt daleko odszedł od krawężnika) i uratował dla GTŻ-u biegowy remis.
Przed biegami nominowanymi gospodarze prowadzili dwoma punktami, jednak po pierwszym z nich w takiej sytuacji znaleźli się goście. Ostatnia gonitwa dnia okazała się zarazem najpiękniejszą. Ze startu fenomenalnie wyszli czerwono-czarni, jednak Andersen zdołał wyprzedzić Zetterstroema, co oznaczało meczowy remis. Za Szweda "wziął się" jeszcze Karpov, jednak Ukraińcowi zabrakło dosłownie kilkudziesięciu centymetrów, aby zameldować się na mecie szybciej od rywala.
Hit zakończył się zatem wynikiem 45:45 i analizując przebieg meczu, trzeba przyznać, że jest to wynik sprawiedliwy. Atutem grudziądzan był przede wszystkim bardzo wyrównany skład seniorów - w sumie przywieźli oni zaledwie jedną "zerówkę", a najlepszy w zespole Andersen nie miał na koncie żadnego indywidualnego zwycięstwa. - Zawodnicy bardzo szybko dostosowali się do toru i należą im się podziękowania za dobrą robotę. Oby tak dalej - cieszył się trener Robert Kempiński.
Gdzie upatrywać przyczyn porażki Lechmy Startu? Przede wszystkim w postawie zawodników z Grand Prix. Pedersen i Lindbaeck wywalczyli w sumie (z bonusami) 10 punktów. Przed sezonem oczekiwano od nich zdobyczy przynajmniej dwukrotnie większej. O ile Szwed zaliczył pierwszą tak poważną wpadkę w sezonie, o tyle Duńczyk zawiódł po raz kolejny. Na prawdziwego lidera wyrósł Nicholls, który imponował w każdym elemencie żużlowego rzemiosła. - Musimy skończyć z etatami w naszej drużynie, może to podziała na zawodników mobilizująco - komentował rozczarowany trener Kędziora. - Żadnym usprawiedliwieniem nie może być tor, bo był przygotowany po opadach perfekcyjnie - dodał.
Remis w lepszej sytuacji stawia oczywiście GTŻ. Sezon jest jednak długi, a obie drużyny spotkają się w tym roku zapewne jeszcze trzy razy. - To dopiero tak naprawdę pierwszy krok. Musimy zbierać punkty mecz po meczu - mówił trener Kempiński. Wtórował mu jego odpowiednik z Gniezna. - Sytuacja nie jest komfortowa, ale jeszcze wszystko przed nami - mówił Kędziora.
GTŻ Grudziądz - 45
1. Hans Andersen - 10+2 (2*,2*,2,2,2)
2. Nortber Kościuch - 9+2 (3,3,1*,0,2*)
3. Davey Watt - 10 (t,1,3,3,3)
4. Andriej Karpov - 8+2 (2,3,2*,1*,0)
5. Peter Ljung - 7 (2,1,2,2)
6. Łukasz Cyran - 0 (0,0,0,t)
7. Adrian Osmólski - 1 (1,0,0)
Lechma Start Gniezno - 45
9. Antonio Lindbaeck - 5 (1,3,1,0,0)
10. Bjarne Pedersen - 3+2 (0,2*,0,1*)
11. Scott Nicholls - 13 (3,1,3,3,3)
12. Adam Skórnicki - 6 (1,0,1,3,1)
13. Magnus Zetterstroem - 11 (3,2,3,2,1)
14. Wojciech Lisiecki - 3+1 (2*,0,1)
15. Maciej Fajfer - 4 (3,1,0)
Bieg po biegu:
1. (64,27) Fajfer Lisiecki, Osmólski, Cyran 5:1
2. (64,34) Kościuch, Andersen, Lindbaeck, Pedersen 1:5 (6:6)
3. (63,39) Nicholls, Karpow, Skórnicki, Cyran (Watt – t) 4:2 (10:8)
4. (63,30) Zetterstroem, Ljung, Fajfer, Osmólski 4:2 (14:10)
5. (63,37) Kościuch, Andersen, Nicholls, Skórnicki 1:5 (15:15)
6. (62,98) Karpov, Zetrerstroem, Watt, Lisiecki 2:4 (17:19)
7. (63,30) Lindbaeck, Pedersen, Ljung, Cyran 5:1 (22:20)
8. (63,79) Zetterstroem, Andersen, Kościuch, Fajfer 3:3 (25:23)
9. (63,51) Watt, Karpow, Lindbaeck, Pedersen 1:5 (26:28)
10. (64,05) Nicholls, Ljung, Skórnicki, Osmólski 4:2 (30:30)
11. (64,18) Watt, Zetterstroem, Pedersen, Kościuch 3:3 (33:33)
12. (64,40) Nicholls, Andersen, Lisiecki, Cyran (t) 4:2 (37:35)
13. (64,46) Skórnicki, Ljung, Karpow, Lindbaeck 3:3 (40:38)
14. (64,80) Watt (A), Kościuch (C), Skórnicki (B), Lindbaeck (D) 1:5 (41:43)
15. (65,14) Nicholls (A), Andersen (B), Zetterstroem (C), Karpow (D) 4:2 (45:45)
NCD: Andriej Karpov (GTŻ Grudziądz) - 62,98 sek. (w 6. wyścigu)
Startowano: według I zestawu
Sędzia: Krzysztof Meyze (Wtelno)
Widzów: ok. 6300 sprzedanych biletów