Tomasz Gapiński: Szkoda końcówki zawodów

Polonia Bydgoszcz uległa na własnym torze Azotom Tarnów 43:46. Gospodarze ponieśli porażkę głównie przez słabszą postawę w drugiej części zawodów. Tomasz Gapiński żałuje, że ostatnie biegi nie potoczyły się po myśli jego zespołu.

Polonia dobrze zaczęła niedzielne zawody. Po trzech biegach prowadziła 11:7. Z wyścigu na wyścig jednak tarnowianie rozkręcali się i ostatecznie to oni sięgnęli po zwycięstwo. - Szkoda tej końcówki zawodów, bo do dziesiątego biegu wyglądało to jeszcze w miarę OK. Nie ma co ukrywać, bo każdy to wie. Zabrakło punktów Artioma oraz moich. Gdybyśmy mieli ich więcej, wynik mógł być inny. Ale taki jest żużel. Goście okazali się lepszą i bardziej wyrównaną drużyną, dlatego też wygrali - przyznał Tomasz Gapiński w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Szyki bydgoskim żużlowcom pokrzyżowała nieco pogoda. W grodzie nad Brdą bowiem długo padał deszcz, który zmienił nawierzchnię. - Tor miał być przyczepniejszy, ale pogoda trochę go zepsuła. Deszcz padał w sobotę wieczorem i w niedzielę do południa. Ale byliśmy u siebie, nie ma żadnego usprawiedliwienia. Dopasowanym trzeba być zawsze, bez względu na warunki pogodowe. Tarnowianie dobrze się przełożyli i zwyciężyli zasłużenie.

W ostatnim biegu zawodów doszło do dość kontrowersyjnej sytuacji. Na tor upadli Robert Kościecha i Janusz Kołodziej, a sędzia wykluczył obu zawodników. Jak to wydarzenia ocenia "Gapa"? - To rzeczywiście rzadko spotykana sytuacja. Był to pierwszy łuk, zrobiło się ciasno. Wiadomo, że w najwyższej klasie rozgrywkowej walczy się o każdy centymetr toru i tak było również w tym przypadku. Dziwna decyzja, ale sędzia ją podjął, więc musimy się z nią zgodzić.

Źródło artykułu: