Andreas Jonsson: Potłukłem się bardzo dotkliwie

Żużlowcy bydgoskiej Polonii pokonali ekipę z Rybnika, ale o ostatnim meczu w rundzie zasadniczej będzie chciał z pewnością zapomnieć Andreas Jonsson. Lider gospodarzy w jednym z biegów uderzył w bandę i musiał wycofać się z końcówki zawodów.

Przypomnijmy, że Jonsson w czwartym wyścigu uczestniczył w groźnej kolizji z Antonio Lindbaeckiem. Czarnoskóry reprezentant Szwecji w niedzielę jeździł dość brawurowo, a odczuł to również później Maciej Kuciapa. Gorzej ucierpiał jednak lider bydgoszczan, który po trzech startach zdecydował się odpuścić końcówkę meczu. - To pechowe zawody dla mnie. Potłukłem się naprawdę bardzo dotkliwie podczas upadku w pierwszym starcie i muszę niestety odpuścić sobie najbliższe planowane występy na torze. Bolą mnie plecy - przede wszystkim, ale także ręka i jestem cały potłuczony, albo poobcierany - mówi Jonsson na swojej stronie internetowej.

Jak dodaje, już przed biegami nominowanymi musiał opuścić klubowy parking i udał się na badania do miejscowego szpitala. Teraz doświadczonego żużlowca czeka kilkudniowy rozbrat z torem, ale sam zawodnik bardzo chce wystartować podczas najbliżej rundy Grand Prix Szwecji. - Musiałem zrezygnować z dalszej jazdy i opuściłem stadion jeszcze przed biegami nominowanymi - szkoda, ze nie mogłem się cieszyć z kolegami z wygranego meczu! Jutro wylatuję do Szwecji i zamierzam trochę podreperować "poobijane" zdrowie. Mam nadzieję, ze dojdę do pełnej dyspozycji przed kolejną rundą GP w Malilli - przecież w ubiegłym roku tam nie wystartowałem! - kończy Jonsson.

Komentarze (0)