Roman Jankowski (trener Unii Tarnów): Ciężko już to mówić, bo to samo powtarzamy przez cały czas. Gratuluję kolegom z Zielonej Góry zwycięstwa. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy żeby było jak najlepiej, ale niestety oprócz Janusza i Patricka Hougaarda nie było za ciekawie. Może jeszcze dało się dostrzec lekki postęp u Sławka Drabika. Zrobiliśmy 29 punktów i nie mamy się z czego cieszyć.
Janusz Kołodziej (Unia Tarnów): Dzisiaj był przyczepny tor, a wiadomo, że na przyczepnym torze nam za bardzo nie idzie i nie ma się co okłamywać. Drużyna zielonogórska chyba można powiedzieć, że miała z nami trening. Cóż, wiadomo, że cały czas próbujemy i szukamy czegoś żeby było coraz lepiej. W tym roku nam się nie wiedzie. Ja sam nie wiem co powiedzieć, jak się tłumaczyć. Popełniam zbyt wiele błędów. Pracuję nad sobą, pracujemy nad całą drużyną. Najbardziej zależy nam na barażach i miejmy nadzieję, że tam pokażemy pazurek i ładnie zakończymy sezon.
Szymon Kiełbasa (Unia Tarnów): Jechał się bardzo ciężko. Przyznam, że nie miałem jeszcze okazji jechać na tak przyczepnym torze. We Wrocławiu na lidze był też przyczepny tor, ale nie aż tak strasznie. Starty miałem w miarę dobre, ale potem się motałem i nie mogłem usiedzieć na tym motorze. Było to dobre przygotowanie przed meczami z Rzeszowem, bo tam na pewno lekkiego toru nie będzie.
Aleksander Janas (trener ZKŻ-u Kronopol Zielona Góra): Różnie toczyły się dzieje naszej drużyny. Dobrze się skończyło, jesteśmy na czwartym miejscu, jesteśmy usatysfakcjonowani. Cieszy nas to, że mamy tak wysoką pozycję po rundzie zasadniczej. Na wynik zapracowała cała drużyna. Chciałem podziękować zawodnikom. Myślę, że dalej będą się bić o jak najlepsze rezultaty w play-offach i chciałbym aby ta zbliżająca się część rozgrywek była dla nas korzystniejsza.
Grzegorz Walasek (ZKŻ Kronopol Zielona Góra): Ja nie jestem zwolennikiem twardych torów, lubię tory lekko przyczepne. Początek zawodów, może przez deszcz, to była lekka corrida. Później dopiero się wszystko poukładało. Miejmy nadzieję, że następnym razem tej wody będzie troszeczkę mniej i zrobimy tor tak, żeby to był żużel. Wygraliśmy mecz, wygrywaliśmy starty, ale patrząc z parkingu czy z trybun nie był to żużel, którym można było się fascynować.
Piotr Protasiewicz (ZKŻ Kronopol Zielona Góra): Treningiem te zawody nie były. Trochę inna stawka, trochę inny rywal. Ale na to wskazywał przebieg sezonu, że mecze z Tarnowem są często meczami z jednym zawodnikiem – Januszem Kołodziejem. Podobnie było dzisiaj. Tor był dzisiaj przyczepniejszy, ale czy lepszy? Trudno mi powiedzieć. Walki więcej nie było, więc pod tym kątem nic się nie zmienia. Liczył się start i rozegranie pierwszego łuku. Przed sezonem mówiłem że 4-5 miejsce leży w naszym zasięgu. Gdyby sezon się dzisiaj kończył to czwarte miejsce było by najlepszym wynikiem od wielu wielu lat zielonogórskiej drużyny. Na papierze wygląda to podobnie. Te trzy drużyny, które są przed nami są silniejsze, bardziej wyrównane – nie jest to żadna ujma, że jesteśmy za nimi. Uważam, że przy tych perypetiach ze swoim torem, jest to dobry wynik. Regulamin jest jasno sprecyzowany, że nawet przegrywając dwumecz w pierwszej rundzie play – off można jechać o medale. Podejrzewam, że kluczem do tego wszystkiego będzie pierwszy mecz za dwa tygodnie na naszym torze z Lesznem. Tutaj się wiele może wyjaśnić. Nie podejmę się stwierdzenia, że Unia Leszno to najlepszy rywal, gdyż z drużynami z pierwszej trójki polegliśmy bardzo wysoko. Gorzej na swoim torze nie może być, a może być tylko lepiej. To jest wg mnie klucz do ewentualnej walki o medale. Czy czuć progresję wyniku? Nie bierzmy pod uwagę dzisiejszego meczu, gdyż pojechaliśmy dzisiaj z drużyną, która ma najwięcej problemów. Gdybyśmy dzisiaj jechali załóżmy z Toruniem lub Częstochową to byłby jakiś wyznacznik. Na pewno mentalnie się wzmocniliśmy, bo wygraliśmy wyjazdowe derby i to ma jakiś podwójny smaczek, dziś rozjechaliśmy Tarnów i jest dobrze. Ale umówmy się, że za dwa tygodnie będzie całkiem inna jazda, całkiem inna drużyna.