Jarosław Galewski: Ostrowianie byli zdecydowanym faworytem niedzielnego pojedynku, ale z pewnością liczyliście na większą zdobycz punktową...
Ronnie Jamroży: Dokładnie tak. Ostrowianie byli zdecydowanym faworytem, ale przecież z każdym można wygrać. W dzisiejszym pojedynku goście byli jednak znacznie lepiej spasowani do rawickiego toru. Zdarzało się, że wygrywaliśmy starty, ale zawodnicy z Ostrowa szybciej dojeżdżali do pierwszego łuku. Bez wątpienia można powiedzieć, że byli w każdym calu lepszą drużyną.
Przed tym pojedynkiem przegraliście trzynaście kolejnych spotkań. Jak taka sytuacja działa na psychikę zawodnika?
- Nie patrzę na wyniki Kolejarza. W każdym spotkaniu chcę pojechać jak najlepiej. Z każdym można wygrać. Wielokrotnie pokonywałem teoretycznie lepszych zawodników. Wiem, że stać mnie na dobrą jazdę. Niestety, w spotkaniu z ostrowskim zespołem nie mogłem znaleźć optymalnych ustawień mojego motocykla. Miałem problem z wyjściem spod taśmy. Na trasie byłem nawet szybki, próbowałem atakować rywali, ale niewiele z tego wynikało.
Za nami runda zasadnicza. Jaka ona była w twoim wykonaniu?
- Moim głównym problemem jest stabilizacja formy. Potrafię pojechać bardzo dobrze, by w kolejnych zawodach zanotować średni występ. Ostatnio w Grudziądzu zdobyłem trzynaście punktów. W spotkaniu z Ostrowem na własnym torze wywalczyłem ich zaledwie sześć. Można powiedzieć, że strasznie się męczyłem w tym pojedynku. Myślę, że runda zasadnicza była średnia w moim wykonaniu. Cieszyłbym się, gdybym ustabilizował swoją formę i wszędzie jeździł na poziomie dziesięciu punktów. Cały czas do tego dążę. Jeżdżę w ligach zagranicznych i wierzę, że w przyszłości pomoże mi to stać się lepszym żużlowcem. Należy pamiętać, że cały czas jestem młodym zawodnikiem. Muszę nabrać jeszcze dużo doświadczenia i wtedy to wszystko powinno zaprocentować.
Zdecydowałeś się na starty w Rawiczu. Jak z perspektywy czasu oceniasz swoją decyzję?
- Ciężko powiedzieć, ale na pewno lepiej jedzie się w zespole, który wygrywa. W zeszłym roku w Grudziądzu panowała bardzo dobra atmosfera, ponieważ wszyscy sobie pomagali. W Rawiczu brakuje porozumienia pomiędzy nami a działaczami. Myślę, że właśnie dlatego nie wygrywamy żadnych spotkań. W zeszłym roku jeździłem w Grudziądzu, teraz jestem w Rawiczu, ale to nie zmienia faktu, że zawsze koncentruję się na osiąganiu jak najlepszych wyników.
Niedawno karierę zakończył Jernej Kolenko. Jak ważną postacią był ten zawodnik dla ekipy Kolejarza?
- Tak naprawdę ciężko cokolwiek powiedzieć. Jernej pojechał tylko w jednym spotkaniu. Wystartowałem w Ostrowie i jego występ był bardzo dobry. Na pewno było go stać na dobre wyniki w tym sezonie. Wszystko jednak zweryfikowałby czas, ponieważ niewiadomo, jak potoczyłyby się jego dalsze losy. Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Na pewno jednak szkoda Jerneja. Ten zawodnik był dobrze przygotowany sprzętowo i myślę, że podołałby zadaniu, jakie zostało przed nim postawione. Niestety, przydarzył mu się ten okropny wypadek. Taki właśnie jest czasami ten sport.
W trakcie sezonu zakontraktowano między innymi Marka Lemona. Można jednak odnieść wrażenie, że takie działania nie miały wielkiego sensu...
- Dokładnie tak. Myślę, że kontraktowano zawodników, którzy nie prezentują wysokiego poziomu. A moim zdaniem tylko tacy żużlowcy mogli nam pomóc. Myślę, że można było się bardziej skłaniać ku takiemu zawodnikowi jak Antonio Lindbaeck, który trafił w ostateczności do Rybnika. Był też David Howe, który startuje na co dzień w Elite League. Być może ci zawodnicy byli jednak zbyt drodzy dla Kolejarza. Nie mam wątpliwości, że żużlowcy, których pozyskano, jeżdżą za mniejsze stawki od tych, których przed chwilą wymieniłem.
Jeśli jesteśmy już przy finansach, to chciałbym zapytać, jak wygląda sprawa płatności w rawickim klubie...
- Nie da się ukryć, że trochę pieniędzy klub mi zalega. Nie mam płacone już od czerwca. Mam jednak zapewnienie działaczy, że ten dług w najbliższych dniach zostanie spłacony. Wierzę, że tak się stanie. Wiadomo, że Rawicz jest małym miastem. To nie jest prężnie rozwijający się ośrodek i dlatego pojawiają się pewne problemy.
Kolejarz Rawicz z całą pewnością będzie startował od przyszłego sezonu w drugiej lidze i podejrzewam, że starty w najniższej klasie rozgrywkowej cię nie interesują?
- Chciałbym startować nadal w pierwszej lidze. Czas pokaże, jak ułoży się moja sytuacja po zakończeniu tego sezonu. W tej chwili koncentruję się na bieżących wydarzeniach. Myślę jednak, że starty w drugiej lidze byłyby krokiem w tył. Nie chciałbym tego robić, ponieważ cały czas polepszam swoje wyniki. Jeśli spojrzy się na moją średnią, to progresja jest także widoczna. Wszystko wyjaśni się zimą.