Spacerek Orłów - relacja ze spotkania Lechma Start Gniezno - ŻKS Ostrovia Ostów Wlkp.

Lechma Start Gniezno udanie rozpoczął rundę rewanżową i pewnie pokonał na swoim torze ŻKS Ostrovię Ostrów. Derby Wielkopolski nie były wielkim widowiskiem, a dominacja gospodarzy nie podlegała wątpliwości ani przez chwilę.

Tydzień temu w Ostrowie oba zespoły stworzyły świetne widowisko, trzymające w napięciu do ostatniej gonitwy. Kibice w Grodzie Lecha liczyli, że podobnie będzie i tym razem. Nadzieje te nie znalazły jednak odzwierciedlenia w rzeczywistości - gospodarze szybko wypracowali sobie bezpieczną przewagę. Na palcach jednej ręki można było policzyć "mijanki". W większości biegów kolejność ustalała się w pierwszym łuku, a twarda nawierzchnia gnieźnieńskiego owalu nie ułatwiała ewentualnych ataków.

W składzie gości nie obyło się bez korekt. Awizowanego wcześniej Adriana Gomólskiego zastąpił Władimir Borodulin. Co ciekawe, trener Michał Widera poinformował "Adika" o tej zmianie, kiedy ten już znajdował się na stadionie wraz ze swoim sprzętem i teamem. - Teraz można powiedzieć, że szkoda, iż "Wowa" zastąpił akurat Adriana - przyznał po meczu Widera. Jako "gość" w barwach macierzystego zespołu wystąpił Łukasz Sówka, na co dzień broniący barw ekstraligowej PGE Marmy Rzeszów. - Kiedy będzie taka okazja, to zapewne będzie on nam pomagał - stwierdził opiekun ostrowian. Zdolny młodzieżowiec był jednym z jaśniejszych punktów zespołu. Dwukrotnie co prawda nie był w stanie nawet nawiązać walki z rywalami, jednak zapisał na swoim koncie tyle samo biegowych zwycięstw, odniesionych w dobrym stylu.

- W końcu odnieśliśmy pewne zwycięstwo. To najważniejsze. Wciąż czeka nas jednak sporo pracy - powiedział Lech Kędziora. Szkoleniowiec gospodarzy mógł być zadowolony niemal ze wszystkich swoich zawodników. Poniżej oczekiwań wypadł jedynie Magnus Zetterstroem. Szwed "odpalił" w tylko jednym biegu, w pozostałych spisał się słabiej. Dorobkiem punktowym nie zaimponował również Wojciech Lisiecki, który stoczył jednak niezłe pojedynki z Sówką, Borodulinem i Peterem Karlssonem. - Jestem zadowolony, chociaż mogło być lepiej, w jednym z biegów nie chciałem pojechać nie fair z Sówką - mówił po zawodach Maciej Fajfer. Gnieźnianin w trzech startach wywalczył 7 punktów i udowodnił ostatecznie, że stać go na dobre występy.

Goście "załapali oddech" dopiero w drugiej części zawodów, głównie za sprawą dobrej postawy Borodulina i Mariusza Staszewskiego. - Tor nie był zaskoczeniem, bo każdy z nas wiele razy tutaj jeździł. Nie wiem gdzie tkwiła przyczyna takiego stanu rzeczy - odpowiedział Polak zapytany o powody tak późnego spasowania się z torem. Wspomniani żużlowcy byli najjaśniejszymi punktami swojego zespołu. Szczególnie Rosjanin imponował wolą walki i jako jeden z nielicznych mijał rywali na trasie. Tak było chociażby w biegu szóstym, kiedy tuż przed metą "uporał się" z Lisieckim. Wśród gospodarzy takim zawodnikiem był Scott Nicholls. Brytyjczyk kolejny raz udowodnił, że nie uznaje straconych pozycji, jeżdżąc przy tym bardzo agresywnie i bezpardonowo. Klasą dla siebie tego dnia był Antonio Lindbaeck, pokazując, że drobne problemy z formą ma już za sobą. Adam Skórnicki z kolei "płatny" komplet punktów utracił tylko przez słabszy start w ostatnim biegu dnia.

Trenera Ostrovi zawiodła trójka Ronnie Jamroży, Denis Gizatullin, Karlsson. Dwaj pierwsi nie pokonali żadnego rywala, a Szwed uczynił to jedynie dwa razy. Jamroży był w dodatku winowajcą groźnie wyglądającego upadku Bjarne Pedersena. - Nie będę oceniał zawodników indywidualnie. Na pewno będziemy musieli się wszyscy spotkać i porozmawiać - komentował Widera.

Lechma Start zdobył również punkt bonusowy za lepszy bilans w dwumeczu (w Ostrowie pokonali rywali w stosunku 46:44). "Orły" za dwa tygodnie udadzą się do Grudziądza. Pojedynek z tamtejszym GTŻ-em będzie mieć kluczowe znaczenie dla układu tabeli. Ostrowianie z kolei zmuszeni są szukać tak potrzebnych im punktów w kolejnych pojedynkach. - Nie poddajemy się. Jeszcze trochę meczów zostało i musimy walczyć - powiedział Staszewski.

Start Gniezno 57:
9. Scott Nicholls - 9+3 (2*,2*,3,1,1*)
10. Bjarne Pedersen - 10 (3,3,1,1,2)
11. Antonio Lindbaeck - 13+2 (2*,3,2*,3,3)
12. Adam Skórnicki - 11+1 (3,2*,3,3,0)
13. Magnus Zetterstroem - 4+1 (t,3,1*,0)
14. Wojciech Lisiecki - 3 (1,0,1,1)
15. Maciej Fajfer - 7 (3,2,2)

ŻKS Ostrovia Ostrów Wlkp. 33:
1. Ronnie Jamroży - 1 (w,1,0,-,-)
2. Mariusz Staszewski - 8+1 (1,0,3,2*,0,2)
3. Władimir Borodulin - 11+1 (1,2,2,3,2,1*)
4. Denis Gizatullin - 0 (0,0,0,-)
5. Peter Karlsson - 5 (1,1,1,2,0)
6. Marcin Nowak - 2 (2,d,0)
7. Łukasz Sówka (gość) - 6 (0,3,0,3)

Bieg po biegu:
1. Fajfer, Nowak, Lisiecki, Sówka 4:2
2. Pedersen, Nicholls, Staszewski, Jamroży (w) 5:1 9:3
3. Skórnicki, Lindbaeck, Borodulin, Gizatullin 5:1 (14:4)
4. Sówka, Fajfer, Karlsson, Lisiecki 2:4 (16:8)
5. Lindbaeck, Skórnicki, Jamroży, Staszewski 5:1 (21:9)
6. Zetterstroem, Borodulin, Lisiecki, Gizatullin 4:2 (25:11)
7. Pedersen, Nicholls, Karlsson, Nowak (d/4) 5:1 (30:12)
8. Staszewski, Fajfer, Zetterstroem, Jamroży 3:3 (33:15)
9. Nicholls, Borodulin, Pedersen, Gizatullin 4:2 (37:17)
10. Skórnicki, Lidnbaeck, Karlsson, Sówka 5:1 (42:18)
11. Borodulin, Staszewski, Pedersen, Zetterstroem 1:5 (43:23)
12. Lindbaeck, Borodulin, Lisiecki, Nowak 4:2 (47:25)
13. Skórnicki, Karlsson, Nicholls, Staszewski 4:2 (51:27)
14. Sówka, Pedersen, Nicholls, Karlsson 3:3 (54:30)
15. Lindbaeck, Staszewski, Bodulin, Skórnicki 3:3 (57:33)

widzów: ok. 6500
Startowano: według II zestawu
Sędzia: Marek Wojaczek (Godziszka)

Źródło artykułu: