Kajzer: Menedżer po to żeby zwalić na niego winę?

Marcel Kajzer już raczej nie wystąpi w barwach Speedway Wandy Kraków. Wychowanek rawickiego Kolejarza popadł w konflikt z działaczami krakowskiego klubu.

22-latek otrzymał tylko jedną okazję do startu w meczach ligowych. - Wracam do meczu z Opolem, przed którym menedżer Finfa powiedział mi, że widziałby mnie w składzie. Wstawił się za mną również Staszek Burza, widząc moją formę podczas treningu. Poszedłem do II ligi, by jeździć i takie były zapewnienia, że będzie dla mnie miejsce w zespole. Były zapisy w kontrakcie, które niestety nie zostały spełnione - powiedział zawodnik w wywiadzie dla Dziennika Polskiego.

- Z tego, co nieoficjalnie wiem, słowo pana prezesa ma duże znaczenie. Przykre jest też to, co dowiedziałem się, również nieoficjalnie, że za moje przejście do innego klubu będzie wymagana kwota ponad trzykrotnie większa niż suma przekazana mi na przygotowanie do startów w Krakowie. Mam nadzieję, że to tylko plotki i pan prezes, gdy tylko znajdzie się klub, pozwoli mi odejść bezpłatnie. Tak mi się wydaje, że pan menedżer nie ma ostatecznego słowa. To jest spotykane w polskim żużlu, że menedżerowie mają mało do gadania, głównie decyduje zarząd, a potem obrywa menedżer. To po co ten menedżer? Żeby zwalić na niego winę? Ja tego nie rozumiem. Gdybym ja był menedżerem, nie pozwoliłbym sobie na to, żeby ktoś dyktował mi, kto ma jechać w składzie. W przeciwnym razie zrezygnowałbym z tej funkcji - stwierdził Marcel Kajzer o menedżerze Michale Finfie.

W sprawie młodego żużlowca wypowiedział się również prezes krakowskiego klubu. - Zawodnik na nieprzygotowanych motocyklach nie prezentował formy, która by nas zadowalała. Miał dwie możliwości wykazania się, w meczu ligowym i Złotym Kasku, ale zawiódł. Usłyszałem od niego, że nie chce już walczyć o skład i zrezygnował, sam przekreślając swoje szanse. Klub wywiązał się ze wszystkich deklaracji, jakie były w kontrakcie - poinformował Paweł Sadzikowski.

Źródło: Dziennik Polski

Źródło artykułu: