- Podjęliśmy takie a nie inne decyzje kadrowe. Nie chciałbym wydawać w tej chwili żadnych opinii. Ci zawodnicy ocenią się tak naprawdę sami. Tak to zostawmy. Niech wykładnią ich możliwości będą ich występy na torze. Najpierw muszą udowodnić swoją przydatność dla rzeszowskiego zespołu - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl trener Dariusz Śledź.
Po wygranej nad Unibaksem Toruń sytuacja rzeszowskiego zespołu nieco się poprawiła. Nie oznacza to jednak, że w drużynie w najbliższym czasie nie nastąpią zmiany. - Każdy z zawodników ma w tej chwili szansę, żeby znaleźć się w składzie. To pozostaje sprawą otwartą. Liczę jednak cały czas na Maćka Kuciapę. Wiemy przecież, że to zawodnik, który - zwłaszcza na naszym rzeszowskim torze - potrafi wygrywać. Musi najpierw przezwyciężyć swoje problemy. Jeśli uda mu się to zrobić, to będzie naprawdę solidnie punktować - tłumaczy Śledź.
Niewykluczone, że Ricky Kling i Timo Lahti to nie ostatnie wzmocnienia PGE Marmy Rzeszów, która cały czas stawia sobie bardzo ambitne cele. - Czy możemy jeszcze kogoś pozyskać? Tak, pewnie jest to możliwe - odpowiada Śledź.
W meczu z Unibaksem Toruń z bardzo dobrej strony pokazał się Joonas Kylmaekorpi i wydaje się, że może być silnym punktem PGE Marmy. Pytanie tylko, jak ten zawodnik będzie radzić sobie w meczach wyjazdowych. - Joonas rzeczywiście bardzo dobrze otworzył sezon. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach w jego przypadku będzie jeszcze lepiej, zwłaszcza na naszym torze. Nie ukrywam jednak, że liczę na niego również w meczach wyjazdowych. Wierzę, że będzie silnym punktem naszej ekipy - mówi trener rzeszowian.
Mimo wielkiej tragedii, która spotkała klub z Rzeszowa, Dariusz Śledź podkreśla, że cele drużyny są nadal takie same. PGE Marma zamierza walczyć o miejsce w czołowej czwórce. - Początek sezonu rzeczywiście nie był dla nas najlepszy. Moim zdaniem w Enea Ekstralidze wszystko jest jeszcze otwarte. Musimy dać z siebie wszystko. W naszej sytuacji nie ma innej recepty. Zobaczymy, co przyniesie nam przyszłość - dodał na zakończenie.
Rzeszów przegrał z wrocławiem fakt, ale kto wie jaki byłby wynik końcowy gdyby nie śmiertelny upadek richardssona. Czytaj całość