Jak doświadczony zawodnik ocenia swój niedzielny występ? - Uważam, że było słabo, zarówno jeśli chodzi o mnie, jak i o cały zespół. Na wyjazdach jesteśmy bardzo słabi, pokazaliśmy to już w Rybniku. Musieliśmy wyciągnąć wnioski po Rybniku, myślę, że nie zdążyliśmy tego zrobić. Szkoda. Teraz musimy znaleźć jakieś rozwiązanie, które poprawi naszą dyspozycję. Musimy być znów tą drużyną ze sparingów, czy z pierwszych kolejek. Jestem zawiedziony nie tylko swoją postawą, ale też całej drużyny. Jesteśmy słabi i musimy dużo pracować, żeby się poprawić - mówi Piotr Dym.
Rawiczanie często tracili pozycje na wyjściu z pierwszego łuku, gdzie łatwo dawali się objeżdżać rywalom po zewnętrznej. Widać było wyraźnie, że kolejarze nie są przyzwyczajeni do jazdy na torach, gdzie trzeba jechać szeroko. - Zrobiłem punkty też właśnie w tym miejscu jadąc po dużej i tam się rzeczywiście "kleiło". Tor nie jest już taki sam jak trzy lata temu, gdy tutaj ostatni raz jechałem. Wtedy się kurzyło. Dziś było znacznie przyczepniej. Tor był do jazdy, do ścigania. Nie skorzystałem z drugiego motocykla, coś mi się przytrafiło z nim. Nie mogłem go użyć w czternastym biegu, a chciałem na nim wtedy pojechać - analizuje wychowanek leszczyńskiej Unii.
W Rybniku rawiczanie mogli liczyć na wsparcie 30-osobowej grupy kibiców. W Krakowie dane im to nie było. W jakim stopniu dla żużlowca podczas zgiełku związanego z zawodami taki doping jest zauważalny? - Na pewno się jedzie przy swoich kibicach o wiele lepiej. Nasi fani byli z nami w Rybniku, do Krakowa jest trochę dalej, dojazd więcej kosztuje, nie każdy ma wystarczającą ilość funduszy. My musimy się postarać, by te mecze wygrywać i pokazać naszym fanom, że warto za nami jeździć. W tej chwili jesteśmy po prostu słabi - zauważa były zawodnik klubów z Równego i Łodzi.
Jak z perspektywy kilku odjechanych kolejek ligowych powrót "na stare śmieci" ocenia zasłużony dla Kolejarza zawodnik? - Oceniam pozytywnie. Atmosfera jest w porządku, wszystko jest OK. Nie mam na co narzekać jeśli chodzi o klimat w drużynie, jak i o wypłacalność. Wiadomo, w drugiej lidze jeździ się za małe pieniądze, ja inwestuję je w sprzęt. Coś nie za bardzo mi wychodzi jazda na wyjazdach - kończy Piotr Dym.