Chomski o potencjalnych wzmocnieniach: Nie mam przekonania do takich wynalazków

Lotos Wybrzeże ewidentnie ma w składzie "dziury". Mimo to na rynku nie ma już dostępnych zawodników gwarantujących odpowiednią zdobycz punktową, o których można byłoby pomyśleć jak o wzmocnieniu.

Poza Krystianem Pieszczkiem, wszyscy polscy zawodnicy Lotosu Wybrzeże zawiedli w meczu ze Stelmetem Falubaz. Mimo to trener gdańszczan nie szuka usilnie wzmocnień. - Jest to naprawdę ciężka sprawa. Wszyscy zawodnicy, którzy są na ten moment dostępni, to są "wynalazki". Kontraktując takiego kogoś można wpaść z deszczu pod rynnę - zauważył Stanisław Chomski, który wypowiada się też o porażce z zielonogórzanami. - Chociaż nie lubię się tłumaczyć w ten sposób, to przyczyny niedzielnej porażki były obiektywne - awarie sprzętu Nickiego Pedersena i Kamila Brzozowskiego. Przykładowo Pedersenowi w 11. biegu - kiedy akcję meczu wykonał Holta - przecierał się silnik - przekazał.

Według Chomskiego, dostępni na rynku zawodnicy nie są wcale lepsi od tych, których ma w swoim składzie. - Trudno jest kogoś znaleźć, kto by skutecznie zastąpił naszych polskich seniorów. To jest jak totolotek. Rozważamy różne opcje, ale nie mam przekonania do takich rozwiązań - powiedział wprost szkoleniowiec. - Przerobiłem to prowadząc Stal Gorzów. Skakałem między trzema zawodnikami, dla których miałem tylko jedno miejsce i żaden z nich nie spełnił oczekiwań. W konsekwencji nie było wyniku. Mamy taką sytuację, bo nikt nie odpuścił zawodnika, do którego ma przekonanie. Nasz skład jest jaki jest, gdyby był Piotr Świderski to byśmy rozmawiali zupełnie inaczej - dodał Chomski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Na rynku pozostali tacy zawodnicy, jak Rafał Szombierski, czy Artur Mroczka. - Kto? Szombierski? A co on u siebie robi? Nie ma opcji wypożyczenia takiego zawodnika. On i kilku zawodników nie po to dostało pieniądze w swoim klubie, żeby tego nie odpracować. Sondowane były różne opcje, ale nikt nie odpuści zawodnika zapasowego - zauważył trener Lotosu Wybrzeże Gdańsk. - Poza tym ani Szombierski, ani Mroczka, ani nawet Jabłoński, to nie są zawodnicy diametralnie zmieniający sytuację drużyny. Potrzebujemy "Świdra" jak powietrza. Żadne łatanie dziury tu nic nie da. Przykładem jest choćby Tyron Proctor, który ostatnio pojechał w zespole z Wrocławia - porównał.

Mimo to kilku zawodników było w kręgu zainteresowań szkoleniowca czerwono-biało-niebieskich. - Myślałem przykładowo o Adamczaku, ale poszedł do Rzeszowa. Jego punkty anulowano, ale proszę zobaczyć co zrobił w meczu, w którym jechał? Nie dajmy się zwariować. Wiem, że kibice są niecierpliwi, ale sport uczy pokory. Potrzeba cierpliwości i ciężka praca przyniesie efekty. Jak by był dostępny ktoś, kto jest gwarantem 4-5 punktów w meczu, to byśmy go wzięli. Takiego zawodnika jednak nie ma - ocenił Stanisław Chomski. - Spójrzmy na składy różnych zespołów ENEA Ekstraligi. Ci, którzy zdobyli zaufanie prezesów, zostali w swoich dotychczasowych klubach, a ci, do których je stracono, przeszli gdzie indziej. Ciężko beniaminkowi pozyskać markowych zawodników i taka jest prawda - zakończył szkoleniowiec.

Stanisław Chomski w rozmowie z Marcelem Szymko
Stanisław Chomski w rozmowie z Marcelem Szymko
Źródło artykułu: