Brytyjczyk, mimo trudnej sytuacji (jest najsłabszym ze stałych uczestników cyklu), wciąż wierzy w "uratowanie" sezonu i zapewnienie sobie utrzymania w rywalizacji o tytuł najlepszego żużlowca świata. - Jestem więcej niż pewien, że mogę dostać się do kilku finałów i wrócić do ósemki. Udowodniłem w przeszłości, że mogę to zrobić i muszę dokonać tego ponownie. Mam swoje cele i ciężko nad nimi pracuję. Jestem przekonany, że na koniec sezonu znajdę się w ósemce i będę mieć kwalifikację - powiedział.
"Bomber" postanowił jednak powalczyć w kwalifikacjach do cyklu. Walkę rozpocznie 16 czerwca w Berwick. - Grand Prx Challenge zaplanowano na 29 września, a to miejsce zdecydowanie mi odpowiada. Byłem tam dwukrotnie drugi w turniejach GP i jestem z tego zadowolony. Muszę jednak najpierw się tam dostać.
Harris w przeszłości mógł liczyć na przychylność BSI, która przyznawała mu tzw. "stałe dzikie karty". - Mam dwie drogi, aby to osiągnąć, wciąż jednak chcę dostać się do czołowej ósemki. Mógłbym również dostać dziką kartę, jednak jestem świadomy, że organizatorzy mogą powiedzieć "on miał kilka dzikich kart, więc damy ja komuś innemu". Zwłaszcza, jeśli Tai Woffinden czy ktoś inny będzie dobrze się spisywał.
Harris przyznał, że po słabym występie w Goeteborgu zmienił kilka rzeczy w swoich motocyklach. Jak sam powiedział, przyniosły one efekt. - Zostało sporo rund. Mam tylko 20 punktów straty do ósmego miejsca i wciąż chcę się na nim znaleźć. Chłopacy, którzy są przede mną na pewno będą mieć jedną czy dwie gorsze imprezy, jestem pewien - zakończył.