- Apelowałem o to już wcześniej, żeby pierwszy bieg nie był wyścigiem juniorów. Bardzo się cieszę, że tak się ma stać. Uważam to za dużą zmianę. Jestem nadal przekonany, że zawodnicy młodzieżowi, bez odpowiedniego doświadczenia, nie powinni startować w pierwszym biegu zawodów. Często tory bywają bardzo trudne, czy to z powodu specjalnego przygotowania czy opadów deszczu. Juniorzy nie powinni być w związku z tym narażeni na to, że to oni będą sprawdzać ten tor na otwarcie. Niestety, w tym roku wiele biegów młodzieżowych obfitowało w upadki. Często te wyścigi były powtarzane kilkakrotnie. Ten pomysł uważam akurat za dobry - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
Zmiany dotyczące juniorów są jednymi z nielicznych, które prezes Stowarzyszenia Żużlowców "Metanol" przyjął z aprobatą. Jego zdaniem w przypadku regulacji dotyczących najmłodszych zawodników nie brakuje również tych, które są absurdalne. - Ciężko ustosunkowywać się do wszystkiego, bo nie chciałbym obśmiewać poszczególnych punktów proponowanych wraz z Regulaminem Finansowym zmian. Przecież juniorzy to zawsze byli... juniorzy. Młodzi zawodnicy, którzy jeździli lepiej, mieli z tego korzyść. Drużyny, które miały gorszych juniorów, musiały radzić sobie z tym problemem. Na całym świecie zawodnik młodzieżowy jest zawodnikiem młodzieżowym dopóki nie kończy 21 roku życia. Tak powinno pozostać i takie same prawa powinien mieć każdy junior. Nieważne czy ma średnią 0,5 czy 9,0. To naprawdę absurdalne. Równie dobrze moglibyśmy wprowadzić przepis, że w składzie drużyny muszą być dwie kobiety, w tym jedna do lat 19. Naprawdę nie rozumiem niektórych zapisów. To po prostu nieporozumienie - wyjaśnia Cegielski.
W tym roku na torach Enea Ekstraligi wielu juniorów radzi sobie bardzo dobrze. Niewykluczone, że proponowane zmiany zamiast im pomóc, będą dla nich dużym problemem. Okazuje się bowiem, że juniorów z wyższym KSM-em niż 4,0 może być całkiem sporo. Oni nie będą mogli startować z numerami przeznaczonymi i zarezerwowanymi do tej pory dla młodzieżowców i będą musieli radzić sobie albo jako seniorzy, albo szukać zatrudnienia w niższych klasach rozgrywkowych. - To mnie właśnie najbardziej niepokoi. Im więcej mamy lepszych juniorów, tym bardziej ograniczamy im możliwości jazdy i zdobywania punktów. Jeżeli młodzieżowcy jeżdżą dobrze, to dajmy im się w dalszym ciągu rozwijać i niech ci najlepsi korzystają z tego, że są lepsi od swoich rówieśników. Nie utrudniajmy, a dajmy im święty spokój - apeluje szef "Metanolu".