Ostrovia po minimalnym zwycięstwie na swoim torze 45:44 z Lubelskim Węglem KMŻ w rewanżu nie ma praktycznie czego bronić. Musi powalczyć o pełną pulę. - Spróbujemy wygrać w Lublinie. Nie mamy nic do stracenia. Pozostały nam trzy mecze wyjazdowe i jeden u siebie. Musimy wygrać u siebie z Grudziądzem i szukać punktów na wyjazdach. Nie mamy innego wyjścia. Pierwsza liga w sezonie jest nieprzewidywalna. Grudziądz też przecież przegrał u siebie z Gnieznem. Postaramy się powalczyć, tak by dla naszych kibiców i dla nas samych nie kończyć sezonu już w lipcu - powiedział Michał Widera.
Trener Ostrovii w dalszym ciągu nie może skorzystać z kontuzjowanych żużlowców. - Rory Schlein nadal kuleje i nie jest jeszcze w pełni zdrowy. Podobnie jak Marcin Nowak, który jechał raz w Lesznie i u nas trenował, ale cały czas mówi, że jak wjedzie w dziurę, to jeszcze czuje ten obojczyk. Nie będziemy ryzykować, bo zdrowie zawodników jest najważniejsze. Mogliśmy przecież też ściągać Borodulina z Rosji. Rozmawiałem z nim telefonicznie. Mówi, że cały czas ta ręka go boli. Wolimy więc, by wyleczył się do końca i wrócił do nas w pełni sił. Walczymy, tym czym, mamy - dodaje trener Ostrovii.
O ile w kwestii seniorów Ostrovia ma jeszcze pole manewru i w miarę solidnych żużlowców, o tyle na pozycji juniorów w ekipie beniaminka są ewidentne dziury, tym bardziej, że nie wiadomo, czy Ostrovia będzie mogła w Lublinie skorzystać z któregoś z gości. - Z juniorami mamy faktycznie problem, ale nie zapominajmy, że oni byli wypożyczani nie za pięć dwunasta, ale wręcz pięć po dwunastej - przypomina Michał Widera.