Robert Kempiński (trener GTŻ-u): Przegraliśmy z lepszą drużyną. Można przyczepić się do postawy każdego zawodnika oraz do poszczególnych biegów. Każdy nie dowiózł potrzebnych punktów. Juniorów mamy takich, jakich mamy, ale trzy zera Karpowa... Może Andersen nie pojechał od początku zawodów, może ktoś inny, ale raz jeszcze powtarzam, że to nie to samo co trzy zera Karpowa.
Peter Ljung (GTŻ): Pojechałem niezbyt dobrze. W swoim pierwszym biegu po prostu głupio wjechałem w taśmę. To był tylko i wyłącznie mój błąd - nie zostałem przez nikogo sprowokowany, ani nie miałem żadnego defektu sprzęgła. Wjechałem w taśmę i tyle. Potem było dużo lepiej, ale w 15. biegu nie miałem żadnych szans. Minimalnie przegrałem start i to był koniec. Gospodarze bardzo dobrze rozegrali ten bieg, nie dali mi żadnych szans na wyprzedzenie ich. Jeżeli pozostawiano mi jakąś wolną ścieżkę, to było tam kilka małych dziurek i nie było żadnych szans na wyprzedzenie kogoś tą drogą. Nie było szans na wyprzedzanie, stąd zero w moim ostatnim wyścigu.
Norbert Kościuch (GTŻ): O czym tutaj mówić? Nie mam pretensji do nikogo oraz do niczego, tylko do nas samych. Przegraliśmy ten mecz, bo zabrakło indywidualnych zwycięstw. Dlaczego? Bo byliśmy dzisiaj słabszą drużyną i koniec.
Nikołaj Kokin (trener Lokomotivu): Jestem zadowolony z wyniku, ale tradycją staje się już to, że sami robimy sobie kłopoty, szczególnie pod koniec meczu. Nie możemy odjechać już spotkania bez dreszczowca. Do pewniejszej wygranej zabrakło nam punktów Romka Povazhnego i Wani Pleszakowa. Powtórka biegu - Romek reguluje zapłon, przygotowuje się do biegu, ale nie dolewa paliwa i silnik mu gaśnie na ostatnim okrążeniu, Wania - wiezie pewnie dwa "oczka", ale notuje defekt. Możemy po tym meczu oddychać trochę łatwiej, ale o pierwszą czwórkę w tabeli musimy jeszcze powalczyć.
Jewgienij Karawackis (Lokomotiv): Mogę być umiarkowanie zadowolony ze swojej jazdy. Potrzebne punkty do zwycięstwa drużyny dołożyłem, ale mogłem przywieźć więcej "oczek". Wiem nad czym muszę pracować, co muszę polepszyć. Kondycyjnie wszystko było OK, nie miałem z tym żadnych problemów.
Andrzej Lebiediew (Lokomotiv): Jechało mi się dobrze w tym meczu. Chyba z tego powodu, że nie marzy mi się zakończyć sezon w przyszłym miesiącu. Mam nadzieję, że jeszcze powalczymy w lidze. Nie brakuje mi kondycji, mam siły na odjechanie jeszcze kilku biegów. O swoim ostatnim wyścigu nie mogę powiedzieć niczego szczególnego. Nie mogliśmy przegrać go, byłem na prowadzeniu, nie oglądałem się, jechałem do przodu. Nie było żadnej jazdy parowej, stąd taka przewaga.