Adrian Heluszka: Jak pan podsumuje czwartkowe zawody? Duński zespół okazał się najlepszy i pokonał gospodarzy turnieju.
Anders Secher: Gdy przyjechaliśmy tutaj, to liczyłem, że to będą dla nas udane zawody i może uda nam się pokonać Polaków. Powiem szczerze, że nie zakładałem, że wygramy te zawody. Jestem z tego bardzo zadowolony.
Wygraliście, choć musieliście sobie radzić bez Michaela Jepsena Jensena…
- Tak, dałem mu odpocząć, ponieważ otrzymał dziką kartę na Grand Prix w Kopenhadze i musi się zrelaksować i skoncentrować na tym turnieju. Nie stanowiło to dla nas problemu i nawet bez niego wiedziałem, że będziemy w stanie zdobyć odpowiednią liczbę punktów, by awansować do finału.
Jakie cele stawiacie sobie na finałowy turniej w Landshut?
- Musze ponownie przyjrzeć się zespołowi. Rozmawiałem z Michaelem i wiem, że będzie gotowy na finałowy turniej w Landshut. Jeden z zawodników, których oglądaliśmy w Opolu nie pojawi się w finale, ale myślę, że będziemy jeszcze silniejsi na decydującą rozgrywkę.
Trzeba jednak pamiętać, że wszystkie zespoły będą silniejsze.
- Z pewnością tak. Bardzo pokrzepiające jest to, że w tych zawodach mogą jeździć zawodnicy do lat dziewiętnastu. Jazda tych młodych chłopaków naprawdę robi wrażenie. Nasz zespół jest wciąż bardzo młody i jestem podbudowany tym, jak sobie radzą.
Jakie są najmocniejsze pana zdaniem atuty młodego duńskiego zespołu?
- Myślę, że w półfinale na pierwszy plan wybijała się jazda dwóch zawodników. Mam na myśli Mikkela Michelsena i Mikkela B. Jensena. Byli zdecydowanie lepsi od pozostałych zawodników i to dla mnie wielki powód do radości. Potwierdzili swoje znakomite umiejętności. To oni są naszymi motorami napędowymi.
Uzyskaliście przepustkę do finału Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów natomiast na półfinale zakończyliście swoją przygodę z Drużynowymi Mistrzostwami Świata Juniorów. W półfinale w Thurrocku wyraźnie przegraliście z Australijczykami.
- Nie możemy zaliczyć tych zawodów do udanych. Tor nie był naszym sprzymierzeńcem i sprawiał nam problemy. Nasz zespół nie był wystarczająco zmobilizowany i nie przypominał takiego, jaki był w Opolu. Chłopaki wyglądali na zrelaksowanych zamiast walczyć i starać się pokonać rywali nawet, jeśli nie sprzyjał im tor. Drugie miejsce nie zadowala mnie, jako menadżera.
Jakie cele stawia pan przed tym młodym zespołem na najbliższe miesiące?
- Myślę, że stać nas na zdobycie Drużynowego Mistrzostwa Świata Juniorów. Chciałbym jeszcze kilka słów powiedzieć o zasadach panujących w FIA. Uważam, że przepisy mówiące o tym, że tylko jeden półfinał danych mistrzostw może odbyć się jednego dnia nie są najlepsze. Tak samo jest w przypadku Drużynowych Mistrzostw Europy Juniorów. Bardzo ciężko jest mówić zawodnikom, że dana liczba punktów wystarczy do awansu. Nie powinno tak być. Uważam, że lepiej byłoby, gdyby wszystkie półfinały odbywały się jednego dnia.
Kto pana zdaniem może być następcą Nickiego Pedersena w reprezentacji Danii? Patrząc szczególnie pod względem umiejętności i charakteru na torze.
- Myślę, że mamy trzech zawodników do lat 21, którzy mogą pójść w jego ślady. Wyróżniłbym Mikkela B. Jensena, który już w lidze duńskiej potrafi naprawdę przeprowadzać znakomite akcje na torze. Zadziorność i ambicje można już teraz u niego zauważyć. Ma wszelkie predyspozycje, by stać się znakomitym zawodnikiem i może w przyszłości godnie zastąpić Nickiego Pedersena.
Nie ulega wątpliwości, że polska Ekstraliga jest obecnie najsilniejszą ligą na świecie. Z powodzeniem startuje w niej już Michael Jepsen Jensen. Na razie w drugiej lidze startuje Mikkel B. Jensen. Uważa pan, że niespełna 18-letni zawodnik powinien już spróbować swoich sił w Ekstralidze?
- Myślę, że wszystko powinno być robione z rozwagą, krok po kroku. Czasem po jakimś sukcesie szybko można spaść w dół i ciężko potem się podnieść. Myślę, że w przypadku Mikkela przyjdzie jeszcze na to czas. Pamiętajmy, że on jeszcze nie skończył szkoły i to powinno być priorytetem dla niego. Na starty w Ekstralidze jeszcze przyjdzie czas.