Szkoleniowiec Betardu Sparty upatruje przyczyn tak wysokiej porażki przede wszystkim w braku jazdy na własnej nawierzchni. - Wynik tego meczu rzeczywiście jest nieciekawy. Mamy mało jazdy na własnym torze, aby potrenować stałe elementy. Jeśli jedziemy potrenować gdzie indziej, zwykle nie mamy tyle czasu, takiego przygotowania i przede wszystkim toru, jak byśmy chcieli - powiedział po niedzielnym spotkaniu Piotr Baron w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Pech nie opuszcza wrocławian w tegorocznych rozgrywkach. Najpierw Nicolai Klindt upadł w meczu Wolverhampton Wolves i złamał łopatkę, a niedługo potem złamania kości łódeczkowatej doznał Tai Woffinden. - Brakuje Taia i Nicolaia, bo tak naprawdę jeden i drugi punktuje i to całkiem nieźle, a przede wszystkim potrafią przeszkodzić innym. Przy braku dwóch zawodników z podstawowego składu jest naprawdę bardzo ciężko, szczególnie, kiedy przepisy o zastępstwie zawodnika mamy już wykorzystane. Czekamy na dobre informacje i przyjazd Taia, ale na pewno nie wcześniej, niż 26 czerwca - dodał szkoleniowiec wrocławskiej ekipy.
W niedzielnym spotkaniu najsłabiej poradzili sobie wrocławscy młodzieżowcy, Patryk Malitowski i Patryk Dolny, którym nie udało się nawiązać wyrównanej walki ze świetnie dysponowanymi tego dnia Emilem i Kamilem Pulczyńskimi . - Juniorzy powinni już na wyjeździe punktować nieco więcej i tego od nich oczekujemy. Jechali w tym meczu kurczowo i widać, że po prostu brakuje im objeżdżenia, ale trzeba pamiętać, że u siebie to zupełnie inni zawodnicy - zakończył Baron.
Piotr Baron dla SportoweFakty.pl: Brakuje nam jazdy u siebie i dwóch zawodników
Betardowi Sparcie Wrocław nie udało się w niedzielę nawiązać wyrównanej walki na Motoarenie. Wrocławianie przegrali 35:54. - Brakuje Taia i Nicolaia - przekonuje [tag=25946]Piotr Baron[/tag].