Zawodnicy wcale nie chcą zarabiać milionów - rozmowa z Krzysztofem Cegielskim

W środę odbyły się obrady Speedway Ekstraligi w sprawie Regulaminu Finansowego. Ich efekty były zaskakujące - postanowiono jeszcze bardziej ograniczyć zarobki zawodników.

Jarosław Galewski: Jak zareagował pan na postanowienia Speedway Ekstraligi, która obradowała w środę w Warszawie na temat Regulaminu Finansowego?

Krzysztof Cegielski: Z jednej strony zdziwiłem się, gdyż spotkanie w ubiegłą sobotę w Gorzowie dawało szansę na kompromis w kwestiach Regulaminu. To było spotkanie, na którym podczas rozmowy z pomysłodawcami Regulaminu doszło do sformułowania ewolucyjnych pomysłów na racjonalne funkcjonowanie Enea Speedway Ekstraligi w kolejnych latach. W Warszawie jednak zupełnie kto inny rozdawał karty i wynik jest też zupełnie inny niż można było mieć nadzieję. Z drugiej strony, wczorajsze postanowienia wcale mnie nie dziwią, bo osoby, które zagłosowały za takim Regulaminem nie chcą obniżyć stawek zawodnikom, te osoby są bardzo zdeterminowane, by w Polsce już nigdy nie było żużla na obecnym poziomie. Zrobili dokładnie to co chcieli. Pogratulować.

Zastosowano jeszcze większe ograniczenia. Limit wydatków w sezonie 2013 ma wynosić 3 miliony, a nie jak zakładano wcześniej 4,5. Obniżone zostaną również kwoty, jakie zawodnicy mieli otrzymywać za punkt, w zależności od KSM za sezon 2012. Kwoty zostały obniżone o około 30-40 procent. Do czego pana zdaniem będzie prowadzić ta sytuacja?

- Nie chodzi tutaj o 3 czy 4,5 miliona. Chodzi o to, że w sposób niespotykany w żadnej innej dyscyplinie ogranicza się regulaminem wolność negocjacji i rozmów na temat swojego wynagrodzenia. Pragnę wszystkim wyjaśnić, bo wiele osób nie rozumie jak funkcjonuje zawodnik w sporcie żużlowym. Każdy zawodnik zawodowo uprawiający ten sport ma własną działalność i wykonuje na rzecz klubu usługę. Do prowadzenia tej działalności musi zatrudnić mechaników, zakupić samochód do przewożenia motocykli, musi zakupić motocykle i cały osprzęt, na którym wykonuje usługę wobec klubu. Musi też się ubezpieczyć, opłacić hotele, podróże i ponieść wiele innych kosztów bieżących w trakcie całego sezonu. Zawodnik nie jest pracownikiem klubu. Jeśli klubowi podczas rozmowy z zawodnikiem nie pasują zaproponowane warunki wykonania usługi, to po prostu klub nie musi się zgadzać. Jeśli dany zawodnik będzie chciał zbyt wiele zarabiać, to po prostu w żadnym klubie nie znajdzie zatrudnienia. Biorąc pod uwagę ten bardzo niski limit na drużynę i brak możliwości uzupełnienia budżetu zawodnika poprzez umowy ze sponsorami indywidualnymi dochodzimy do tego, że na pewno zawodnicy będą się zastanawiać nad dalszą potrzebą jazdy w polskiej lidze.

Jak widać, głos zawodników, których pan reprezentuje, nie jest brany pod uwagę przez Ekstraligę. Jakie działania zamierza podjąć pan w imieniu zawodników w najbliższym czasie?

- Poinformuję zawodników o zaistniałej sytuacji i podobnie jak wspólnicy Speedway Ekstraligi tak i zawodnicy wydadzą jasny komunikat na temat swoich działań. Będzie to stanowisko nie kilku zawodników, nie tylko najlepszych, ale po prostu wszystkich zawodników startujących w lidze polskiej.

Czy gdyby zawodnicy mogli swobodnie dysponować powierzchniami reklamowymi, poszliby na ustępstwa?

- My chcieliśmy utrzymać obecny stan, czyli taki, w którym kluby mają wyłączność na całą powierzchnię reklamową, ale zawodnicy w ramach rozmów odkupywali lub otrzymywali od klubów niektóre miejsca reklamowe na potrzeby sponsorów indywidualnych. Myślę,że niektórzy zazdrościli zawodnikom tego, że są w stanie podpisać umowy z większymi firmami niż sam klub, a ruch o totalnym zakazie podpisywania umów indywidualnie spowoduje odpływ pieniędzy, bo nie wydaje mi się, by wszyscy sponsorzy zawodników byli zainteresowani przerzuceniem tych pieniędzy do klubu. Myślę,że jeśli poprzez zmianę przepisów stracimy w obrocie na rynku żużlowym choćby jedną złotówkę, to uważam te zmiany za błędne. Warto poruszyć przy tej kwestii kontrowersyjny temat sponsorowania klubów lub zawodników przez spółki Skarbu Państwa. Przeczytałem w tej kwestii tyle nieprawdy i niezrozumienia, że aż ciężko w to uwierzyć. Krąży w wielu myślach błędny stereotyp, że spółki Skarbu Państwa wydają na żużel pieniądze nasze, podatników. Spółki te przecież same wypracowują zysk i z tego zysku przeznaczają pieniądze wielokierunkowo. Część idzie w odwrotnym kierunku niż wszystkim się wydaje, czyli poprzez wypłatę dywidendy pieniądze te trafiają do budżetu Państwa, a część m.in.na sponsoring żużla. Powinniśmy chuchać i dmuchać, by te firmy utrzymać przy żużlu, a nie powodować, że zrażą się nieodpowiednim traktowaniem i po prostu przerzucą swoje zainteresowanie na inne dyscypliny. Chyba nikt nie wierzy w to, że będzie inaczej. Po prostu stracimy nie tylko duże pieniądze w żużlu, ale stracimy również wiele pomysłów, które mają te firmy, by wypromować siebie poprzez
żużel, a dzięki temu i sam żużel.


Jedynym ustępstwem jakie zastosowano w przypadku przepisów jest zmiana w zakresie opłat transferowych. Złagodzenie w tym zakresie polega na tym, że będzie można wziąć pod uwagę maksymalnie trzy lata startów zawodnika niezależnie od tego, jak długo reprezentował dany klub. Jak może odnieść się pan do tej zmiany?


- Jest to pozytywna zmiana, więc należy ją też pozytywnie ocenić, choć niezrozumiałe są jakiekolwiek opłaty za zawodnika, któremu kontrakt po prostu wygasł.

W środowisku żużlowym są prezesi, którzy krytykują pana działania. Ostatnio zrobił to Władysław Komarnicki, który stwierdził, że nie ma pan odpowiedniej wiedzy ekonomicznej, a zawodnicy, których pan reprezentuje i którzy są oburzeni Regulaminem Finansowym godzą się na znacznie mniejsze zarobki w Anglii czy Szwecji, więc dlaczego nie protestują w tamtejszych ligach. Jak pan jest w stanie odnieść się do tych słów?

- Co do pana Władysława, to już kiedyś wysyłał mnie na kurs z ekonomii i tak wtedy jak i teraz odpowiem to samo. Ja byłem na niejednym wykładzie powiązanym z ekonomią i tam mnie nauczono m.in. tego co może bardzo przydać się choćby przy tworzeniu drużyny żużlowej - nie wydaję więcej pieniędzy, niż posiadam. Ten banał ekonomiczny jednak chyba nie każdy brał pod uwagę, jeśli dzisiaj okazuje się, że są kluby, które mają bardzo złą sytuację. To nie ja przecież przepłacałem zawodników, by posiadać ich w swoim zespole, do czego przyznał mi się dzień po tej krytyce pan Władysław, z którym wymieniłem kilka zdań. Cytuję "ja warunki musiałem przyjąć jakie zostały nakręcone". Myślę,że nikt nic nie musiał tylko po prostu chciał za wszelką cenę posiadać danych zawodników i włączył się w to przepłacanie.Z jakiego powodu, nie wiem. Poza tym niezręcznie brzmią słowa o kursie ekonomii, jeśli dzień później czytamy, że organizacja GP w Gorzowie okazała się klapą finansową.

A co do zarobków zawodników w Szwecji i Anglii?

- Co do zarobków zawodników w Szwecji czy w Anglii to sprawa wygląda tak: Anglię zostawiłbym z boku, bo niewielu tam zawodników z czołówki światowej jeździ. W Szwecji faktycznie jeżdżą doskonali zawodnicy, śmiem stwierdzić, że poprzez m.in.zmianę w Polsce przepisu o zawodnikach z cyklu GP, w Szwecji mamy już wyższy poziom wielu spotkań niż w Polsce. Na starcie możemy zobaczyć nawet czterech zawodników z GP. Nie jest absolutnie tak, że zawodnicy zarabiają tam dużo mniej niż w Polsce. Niektórzy zarabiają mniej, niektórzy zarabiają podobnie, a niektórzy zarabiają więcej. W Szwecji obowiązuje regulamin finansowy, który ogranicza wydatki klubu na drużynę, ale nikt nie ogranicza posiadania sponsorów indywidualnych zawodnikom. Nikt też nie odbiera zawodnikom normalnych negocjacji z klubami, nikt nie wprowadza sum transferowych, nikt nie robi z juniorów seniorów. Obowiązuje tam normalna wolność gospodarcza. Dzięki normalności, bardzo  wysokiemu poziomowi rozgrywek i oczywiście dobrym zarobkom zawodnicy tam startują.

Czy już dziś może pan zapewnić, że środowisko zawodników będzie uparcie trwać przy swoim i w przypadku takiego Regulaminu żużlowcy nie wyjadą na tor?

- Ja mogę tylko zapewnić, że poinformuję o zaistniałej sytuacji zawodników. Poproszę ich o wypowiedzenia swojego zdania na ten temat i wtedy poinformujemy o naszych dalszych krokach.

Czy widzi pan jeszcze jakąkolwiek szansę na zmianę postanowień Regulaminu Finansowego?

- Ja widzę, ale i tak wszystko będzie decyzją tych, którzy ten regulamin wprowadzili. To nie Stowarzyszenie Żużlowców tworzy regulaminy, to nie zawodnicy czy kibice. My czy kibice możemy tylko wygłaszać swoje zdanie, a ktoś może, ale nie musi brać tego pod uwagę. Kibice mogą ewentualnie nie być zainteresowani takimi rozgrywkami, a zawodnicy mogą nie być zainteresowani jazdą w takiej lidze.

Spotkaliście się w sobotę w Gorzowie z przedstawicielami Ekstraligi i dyskutowaliście na temat proponowanych zmian. To spotkanie było już zapowiedzią tego co wydarzyło się dziś w Warszawie?


- Absolutnie nie. Wszystko, co zostało ustalone w Gorzowie, dawało nadzieje,że zrobimy krok, by ograniczyć zarobki zawodnikom, pozostawiając pewną wolność rozmów, negocjacji i zdrowego rozsądku. Były też nadzieję, że pozostawimy wysoki poziom rozgrywek i nie będziemy robili z juniorów seniorów i zmieniali kolejny raz tabeli biegów z dwoma biegami dla juniorów. Myślę, że jeśli kibice płacą tak wiele za bilety, to chcą oglądać najlepszych zawodników na torze, a niekoniecznie tak często tych którzy mają najmniej umiejętności. Jeśli woleliby oglądać samych juniorów, to przyjdą sobie za dużo mniejsze pieniądze na zawody MDMP. Przepis, który karze najlepszych juniorów, jest dosyć niebezpieczny, bo może spowodować ciężkie chwile dla tych wciąż młodych zawodników, którym może wyjść jeden sezon, a kolejny niekoniecznie musi być już taki dobry. Jeśli więc przy słabszej dyspozycji nakażemy jeździć juniorowi tylko w wyścigach z seniorami, to może skończyć się to różnie. A historia zna różne reakcje, jeśli narażamy zbyt młodych zawodników na zbyt duże oczekiwania. Przykładem tego, że różnie, nawet najlepszym juniorom, wychodzą biegi z seniorami jest Bartek Zmarzlik. W sobotę pojechał genialnie w GP w Gorzowie, a dzień później w Gdańsku, po zwycięstwie w wyścigu juniorów, w biegach z seniorami zdobył: 1,0,0. Moim zdaniem musimy chronić tych najmłodszych, utrzymując obecny stan, bo ten system się sprawdził i dzięki temu mamy aż siedmiu juniorów w finałach mistrzostw świata.

W jakim kierunku będzie zmierzać polski żużel, jeśli Regulamin Finansowy wejdzie w życie?

- Mam nadzieję, że nie wejdzie w życie. To nie jest tak, że zawodnicy chcą zarabiać miliony. Zawodnicy muszą i rozumieją,ze jest w niektórych klubach ciężko i będą musieli obniżyć swoje zarobki. Wszystko jednak powinno odbywać się przy ich udziale. Wystarczy zaprosić ich do stołu i wytłumaczyć im zaistniałą sytuację w danym klubie. Wtedy żużlowcy będą mogli stwierdzić, czy chcą dalej startować w tym miejscu, czy zgadzają się na warunki, czy może zupełnie ich nie interesuje już jazda na żużlu. Jeśli wprowadza się za ich plecami Regulamin "o nich, bez nich", to do niczego dobrego to nie doprowadzi.

Źródło artykułu: