- Pojechałem tragicznie. Sam dokładnie nie wiem, co się stało. Start może nie był zły, lecz później brakło trochę miejsca i trasa była bardzo wolna. Nie wiem co powiedzieć. Ten wynik i ta przegrana to moja wina. Powinienem mieć minimum 8-9 punktów, a miałem dwa zera. Ten wynik to moja wina - powiedział w rozmowie z naszym portalem Mateusz Szczepaniak, zawodnik Orła Łódź.
Po trzecim biegu niedzielnych zawodów ostrowscy działacze złożyli protest na deflektor młodszego z braci Szczepaniaków. Po sprawdzeniu okazało się, że deflektor posiada odpowiednią homologację i protest odrzucono. - Nie wiem co to miało znaczyć. Kierownikowi się nie spodobał. Nie wiem, czy tam widział może jakąś kropkę, czy coś innego. Nie wiem o co mu chodziło. Co to miało na celu? Trudno mi to powiedzieć, trzeba o to ich zapytać - przyznał zawodnik. - Już na wcześniejszych zawodach sędziowie sprawdzali deflektory przed meczem i nigdy nikt mi nie powiedział, że mam nieregulaminowy deflektor. Na pewno kupowałem go w firmowym sklepie, za normalną cenę. Byłem spokojny o werdykt - dodał.
Po przegranej z Ostrovią Ostrów Wielkopolski, sytuacja Orła w tabeli bardzo się skomplikowała. Jeżeli łodzianie chcą awansować do play-offów, to będą musieli wygrać w najbliższym meczu wyjazdowym z Lubelskim Węglem KMŻ. - Jest na prawdę ciężka sytuacja. Dwoma meczami z Ostrowem Wielkopolskim może sobie cały sezon pogrzebać i nie wejść do tej czwórki. Musimy pracować, musimy coś pozmieniać, aby w Lublinie powalczyć, a później u siebie z Gnieznem. Każdy musi wyciągnąć jakieś wnioski i w 100% się zmobilizować, aby było dużo lepiej - zakończył.