Celem częstochowian na mecz z PGE Marmą Rzeszów było zwycięstwo. Lwy miały tylko jeden punkt przewagi nad bezpośrednimi rywalami w walce o utrzymanie i potrzebowały punktów jak ryba wody. W niedzielnym pojedynku z dobrej strony zaprezentowali się jedynie Grigorij Łaguta, Daniel Nermark oraz częstochowscy młodzieżowcy. - Ta porażka bardzo boli. Wychodzi na to, że przebieram się i zapierdzialam - żartował menedżer Lwów. - Ciężko wygrać, kiedy punktuje dwóch i pół zawodnika. Sprzęt sprzętem, ale myślę, że to u chłopaków coś w głowach siedzi i przegrywamy - przyznał menedżer Dospel CKM Włókniarza Częstochowa - Sławomir Drabik.
W meczu przeciwko Żurawiom do składu Lwów wrócił Rafał Szombierski. "Szumina" na torze pojawił się tylko raz i zdobył punkt pokonując Jasona Crumpa. W swoim drugim wyścigu wychowanek klubu z Rybnika zanotował defekt na starcie i nie dostał już więcej szans na pokazanie swoich umiejętności. Szombierski nie ukrywał zdenerwowania na decyzje sztabu szkoleniowego. - Rafał miał rezerwowy motocykl. Jednak jakby miał go testować w zawodach, to trochę było to nie na miejscu. Artur Czaja jechał dość dobrze i dlatego zdecydowaliśmy się na zmiany. Rafał trochę się zdenerwował, rzucał kaskami. Niepotrzebnie, to nie jest tak że on już nie pojedzie. Wszystko jest przed nim otwarte i musi pokazać, że należy mu się miejsce w składzie - powiedział "Slammer".
A Szumina był ryzykowny, zwłaszcza że w tym meczu Czytaj całość