Częstochowianie ponownie zawiedli oczekiwania swoich kibiców. Lwy uległy niespodziewanie PGE Marmie Rzeszów 43:47, a kolejna porażka spowodowała, że zespół znalazł się na samym końcu tabeli Enea Ekstraligi. - Nie wiem, co się stało. To było bardzo wyrównane spotkanie, ale rywale zanotowali więcej biegowych zwycięstw. Było bardzo ciężko. Jestem bardzo rozczarowany, że przegraliśmy - mówił w rozmowie ze SportoweFakty.pl, Kenneth Bjerre.
Filigranowy Duńczyk do dorobku Dospelu Włókniarza dołożył osiem oczek i jednego bonusa. Bjerre nie zapisał na swoim koncie biegowego zwycięstwa, ale ambicji i woli walki na pewno nie można było mu odmówić. - Byłbym zadowolony z trochę większej zdobyczy punktowej. Liczyłem na 2-3 punkty więcej. W ostatnim biegu nie udało mi się wyprzedzić Jasona Crumpa. W jednym z wyścigów rywale przywieźli mnie na 5:1, co nie jest dobrym rezultatem. Nie jestem do końca zadowolony z tego meczu - narzekał Bjerre.
Porażka z Żurawiami i niekorzystny układ innych spotkań sprawił, że Lwy znalazły się na samym dnie ligowej tabeli. Kolejne dwa spotkania we Wrocławiu i na własnym torze z Lotosem Wybrzeżem Gdańsk będą dla częstochowian tymi z gatunku o "być albo nie być". Porażki mogą przekreślić szanse Włókniarza na miejsce w ósemce. - Oczywiście, potrzebujemy zwycięstw. W każdym meczu chcemy wygrać. To będą dwa bardzo ważne mecze, bo rywale są obok nas w tabeli. Teraz, jak widać są w dobrej dyspozycji. Nie będzie łatwo i czeka nas ciężka walka - puentuje uczestnik cyklu Grand Prix.
Kenneth Bjerre dla SportoweFakty.pl: To będą dla nas dwa bardzo ważne mecze
Dospel Włókniarz Częstochowa pogłębia się w marazmie. Częstochowianie ulegli w niedziele na własnym torze PGE Marmie Rzeszów i spadli na ostatnią lokatę w tabeli Enea Ekstraligi.
Źródło artykułu: