- Ten mecz to katastrofa. Niestety ta przerwa nie zrobiła nam dobrze. Nie ma co się tutaj tym tłumaczyć, bo Ostrów też miał taką przerwę. Ale tak czasami bywa, że drużyna, która jest na fali, to po dłuższej przerwie wszystko może się odwrócić. Ostatni mecz ligowy jechaliśmy miesiąc temu, w innych warunkach pogodowych i te silniki pracowały inaczej. Teraz jedziemy mecz u siebie. Przypuszczam, że koledzy szukali u siebie tych ustawień z ostatnich meczów, kiedy wszystko było dobrze. Niestety to już nie pasuje w lipcu, a przeciwnik szukał odpowiednich ustawień do stanu aktualnego. Myślę, że to jest ten problem - powiedział o meczu z Ostrovią Ostrów Wielkopolski Rafał Trojanowski, zawodnik Orła Łódź.
I dodaje: - Na razie jestem trochę rozbity tym meczem. Jest to dla mnie wręcz niemożliwe, że przegraliśmy ten mecz. Nie mam pojęcia, jak to się mogło stać. Nie lekceważyliśmy Ostrowa, bo w tym sezonie pokazaliśmy my, czy inne drużyny, że nazwiska nie jadą. Każdy może wygrać z każdym. Ostrów jednak był tym łatwiejszym przeciwnikiem. Tak jak rozmawialiśmy z kolegami, jeżeli trafimy z przełożeniami, tak jak ma być, to wynik będzie bardzo wysoki dla nas. Jeżeli nie, to czeka nas trudny mecz na styku. Wcześniej to my byliśmy bardzo szybcy, a nasi rywale mieli problemy. Natomiast tym razem to rywal trawił w przełożeniami, a my byliśmy dużo wolniejsi i żyliśmy chyba poprzednimi spotkaniami - dodał zawodnik Orła.
Po jednym z biegów niedzielnego spotkania ostrowscy działacze złożyli protest na - ich zdaniem - nieprawidłowy deflektor w motocyklu Mateusza Szczepaniaka. Jak się później okazało, protest został odrzucony. Zachowanie ostrowian nie spodobało się Trojanowskiemu. - Dla mnie to jest bez znaczenia. Ale takie rzeczy, jak protesty przeciwko naszej drużynie, jeszcze bardziej mnie mobilizują do ostrzejszej walki. Myślę, że był to protest bezpodstawny, bezmyślny. Trzeba powiedzieć to wyraźnie kibicom, że te deflektory różnią się tylko napisem, jego kształtem i czytelnością. Nie ma to żadnego wpływu na jakość jazdy, szybkość, czy też prowadzenie motocykla. Nie ma to wpływu zupełnie na nic. Jest to po prostu jakiś tam wymysł. W I lidze nie powinno się tego robić. Jesteśmy jedną, niewielką rodziną, bo bardzo małą. Jeżeli będziemy robić tak sobie na złość, to nie będzie dobrze. Wszystkie kluby mają problemy finansowe, zawodnicy też nie są powypłacani i nie powinno się robić takich afer. Przez to zawodnicy muszą kupować oryginały, które są bardzo drogie do, jeżeli spojrzymy czym one są. Jest to kawałek odlewu, który nie ma żadnego wpływu na nic. Jest to uchwyt, jakiś tam kawałek rurki. Nie ładnie ze strony Grudziądza i Ostrowa, bo musimy się trzymać razem i walczyć na torze, a nie poza nim - przyznał. - Jeżeli chodzi natomiast o rozbieranie silników, gaźników, czy tłumików, to jak najbardziej, jest to normalna rzecz i nie ma tutaj problemu. Ale czepiać się takich rzeczy, jak deflektor, to jest to po prostu nie fair - dodał.
Rafał Trojanowski był najlepszym zawodnikiem Orła Łódź w meczu z Ostrovią, mimo iż jeździł on z niedoleczoną kontuzją. To właśnie przez uraz szyi nie mógł on wystartować w ostatnim meczu łodzian, którzy zmierzyli się na wyjeździe z Lokomotivem Daugavpilis. - Mam jeszcze niedoleczoną kontuzję. Jest to uraz szyi, którego nabawiłem się w ubiegłym roku przed meczem z Gnieznem. Każdy ruch jest bolesny, ale na torze to nie przeszkadza. Gorzej jest po skończonym biegu. Żałuję, bo w Krośnie, podczas ćwierćfinału IMP, byłem w formie. Wszystko było fajnie i uważam, ze dałbym radę i awansował do tego półfinału. Gdybym nie odniósł tej kontuzji, to forma byłaby lepsza. Teraz znowu odrabiam straty i szukam jak najlepszej formy - zakończył.