Damian Gapiński: Czas wielkiej próby

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przez ostatnie trzy sezony reprezentacja Polski stawała na najwyższym podium Drużynowego Pucharu Świata. Jak będzie w tym sezonie?

W tym artykule dowiesz się o:

W ciągu ostatnich siedmiu lat, aż pięciokrotnie w Drużynowym Pucharze Świata triumfowali Polacy. Tylko dwukrotnie - w latach 2006 i 2008 zwyciężali Duńczycy. Los sprawił, że jednej z tych żużlowych potęg z pewnością zabraknie w finale DPŚ sezonu 2012. Miejsce w finale mają zapewnione zwycięzcy półfinałów - Rosjanie i Australijczycy oraz gospodarze turnieju Szwedzi. O jedno miejsce w barażu powalczą Polacy, Duńczycy, Brytyjczycy i Czesi.

Po raz pierwszy od lat Polacy nie należą do faworytów DPŚ. Ba! Nie są nawet faworytami barażu. Jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że drużyna Marka Cieślaka pojedzie osłabiona brakiem Jarosława Hampela i Janusza Kołodzieja, a Duńczycy dodatkowo wzmocnią skład Nicki Pedersenem, to w oczy zagląda nam widmo braku awansu do finału! Nie brakuje głosów, że już brak bezpośredniego awansu z bydgoskiego półfinału jest blamażem Polaków. W nim duńska młodzież niemiłosiernie objeżdżała naszych tuzów. Trener Cieślak wziął odpowiedzialność za wynik na siebie. Czy słusznie? Nie do końca. Nawet jeżeli przyjmiemy, że w składzie pojawiłby się Krzysztof Buczkowski, to zastąpiłby on Piotra Protasiewicza, a nie najsłabszego w polskiej ekipie Grzegorza Walaska. Wynik mógłby być lepszy, ale wcale nie musiał. Zawody w Bydgoszczy należały do najciekawszych od czasu, kiedy zdecydowano się na wprowadzenie nowych tłumików. Ich zakończenie dalekie było jednak od oczekiwań kibiców i naszej reprezentacji. Nie zgodzę się z tezą redakcyjnego kolegi Łukasza Czechowskiego, że zawody w Bydgoszczy udowodniły, iż Polska nie jest już żużlową potęgą. Na pewno jednak udowodniły, że nie mamy aż tak długiej ławki rezerwowych, jak się wszyscy spodziewali. Okazuje się bowiem, że dobre występy w polskiej lidze nie mają przełożenia na wynik w reprezentacji.Nieobecność najlepszych w tym sezonie zawodników powoduje, że nie możemy mówić o upadku polskiej potęgi. Możemy jednak mówić o mniejszym niż się spodziewano potencjale pozostałych zawodników.

Słaba postawa Walaska spowodowała, że nie pojedzie on w barażu. Jego miejsce zajmie Krzysztof Buczkowski. Nie wiem, czy jest to dobre rozwiązanie. Z pewnością Buczkowski przydałby się na torze w Bydgoszczy, gdzie startuje na co dzień. Na torze w Malilli w rozgrywkach ligowych jednak nie błyszczał i trudno przypuszczać, że będzie wzmocnieniem na baraż i ewentualny finał. Oprócz Walaska ze składu z powodu kontuzji wypadnie Patryk Dudek i wspomniani Hampel i Kołodziej. W ten sposób w kadrze na Drużynowy Puchar Świata nie będzie czterech najlepszych Polaków rozgrywek Enea Ekstraligi z obecnego sezonu! Właśnie ta czwórka zawodników według statystyk powinna nas reprezentować w DPŚ. To jednak tylko statystyki, w których Tomasz Gollob zajmuje wśród Polaków dopiero siódme miejsce. Wszyscy wiemy jednak, że jest liderem reprezentacji.

Zawody barażowe będą wielką próbą wszystkich osób związanych z reprezentacją Polski. Trener Marek Cieślak jak nigdy dotąd będzie musiał wykazać się kunsztem motywacyjnym i taktycznym, którego z pewnością mu nie brakuje. Właśnie teraz będzie miał najlepsze pole do popisu i będzie mógł udowodnić tezę stawianą przez najlepszych zawodników globu, że jest najlepszym trenerem na świecie. Wiele do udowodnienia będą mieli również zawodnicy. Piotr Protasiewicz, Maciej Janowski i Krzysztof Buczkowski będą musieli wziąć na siebie ciężar zdobywania punktów. Wynik Protasiewicza na poziomie 9 punktów to może być za mało jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, jak wyrównane były turnieje półfinałowe. To na nim obok Golloba będzie spoczywał ciężar zdobywania punktów. Janowski w Bydgoszczy zdobył 11 punktów, ale on jest najmłodszym zawodnikiem z naszej kadry i jego ewentualny słabszy występ będzie w pewien sposób usprawiedliwiony. Do tej pory bardzo dobrze spisywał się w sytuacji, gdy ciężar zdobywania punktów spoczywał na innych zawodnikach. W Malilli przejdzie próbę jako jeden z liderów reprezentacji.

Największą niewiadomą jest postawa Buczkowskiego, który bardzo dobrze spisuje się w rozgrywkach Enea Ekstraligi. Nie ma jednak doświadczenia reprezentacyjnego. Argumentem nie będą mogły być na pewno problemy sprzętowe. Podobnie jak w latach poprzednich, Polski Związek Motorowy na przygotowania reprezentacji do DPŚ przeznaczył kwotę prawie 400 tysięcy złotych. 18 tysięcy każdy z zawodników otrzymał na przygotowanie silników. To kwota wystarczająca na odpowiednie przygotowanie do zawodów.

Nowy system Drużynowego Pucharu Świata (zmniejszenie liczby zawodników startujących w drużynie z pięciu do czterech) faworyzuje reprezentacje, które będą miały wyrównane składy. W Bydgoszczy Polska miała lukę w osobie Grzegorza Walaska. Podobna luka w Malilli będzie oznaczała koniec marzeń o finale. A w nim czekają już piekielnie mocni Australijczycy, którzy na finał mają być dodatkowo wzmocnieni Darcy Wardem. Zawodnik Unibaxu w czwartek odbędzie trening, po którym podejmie ewentualną decyzję o starcie. Tor na pewno będzie sprzyjał Szwedom, u których również trudno dopatrywać się słabych punktów. Mimo wszystko najsłabszym – póki co uczestnikiem finału wydają się być Rosjanie. Im pomogła obecność w składzie zdecydowanego lidera Emila Sajfutdinowa, który doskonale zna bydgoski tor. Sam Sajfutdinow to może być jednak za mało na szwedzki finał. Czy znajdzie się w nim miejsce dla Polaków? Czy przejdą pozytywnie największy w ostatnich latach test ich siły? Wreszcie która z żużlowych potęg - Polska czy Dania - nie pojedzie w wielkim finale? Ja wierzę w Polaków. A Wy?

Źródło artykułu: