- Jeśli chodzi o nasz zespół, nawet nie myślimy o tym, czy mamy szansę na awans do Ekstraligi. Jeżeli będzie taka okazja, to na pewno będziemy walczyć. Po to jeździ się na żużlu, żeby wygrywać. Początek sezonu mieliśmy kiepski, coś nie grało. Mieliśmy zresztą same wyjazdy. Teraz karta się odwróciła. Wygrywamy i cieszmy się z tego. Wiadomo jednak, że każdy chce wygrać. Dlatego wydaje mi się, że kolejne mecze będą jeszcze cięższe - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl Robert Miśkowiak.
Lider Lubelskiego Węgla KMŻ zaznaczył, że w drużynie panują bardzo pozytywne stosunki. - Atmosfera w zespole jest bardzo dobra. Wszystko fajnie się układa, dobrze się dogadujemy. Zresztą widać to chyba nawet w trakcie zawodów, kiedy ze sobą przykładnie współpracujemy. Nie ma jakiejś wielkiej napinki, czy sztucznej presji pompowanej przez działaczy. Wszystko odbywa się na normalnych, zdrowych warunkach. Widać, że wszystko idzie w dobrym kierunku, tym bardziej, że na razie wygrywamy. Oby po prostu nie było gorzej, a będzie dobrze - stwierdził.
Miśkowiak nie ma również powodów do narzekań na szkoleniowca, Mariana Wardzałę. - Współpraca z trenerem układa mi się bardzo dobrze. Nie ma żadnych problemów. O przygotowanie toru na ligę naprawdę mogę być spokojny, nie można spodziewać się jakichś negatywnych niespodzianek. Wymieniamy swoje spostrzeżenia, dużo rozmawiamy. Przede wszystkim nie ma między nami żadnych zgrzytów. Współpracę oceniam zdecydowanie na plus - zakończył najskuteczniejszy zawodnik pierwszej ligi.
Lubelski zespół po ośmiu kolejkach pierwszej ligi znajduje się na drugim miejscu w tabeli. Do prowadzącego Lechmy Startu Gniezno Miśkowiak i spółka tracą dwa punkty. O tyle samo wyprzedzają trzecią ŻKS Ostrovię Ostrów.
Atmosfera w Lublinie tak dobra jak wyniki, ale nikt nie myśli jeszcze o awansie
Lubelski Węgiel KMŻ, między innymi dzięki świetnej postawie Roberta Miśkowiaka, bardzo dobrze radzi sobie w pierwszej lidze. Drużyna trenera Mariana Wardzały zajmuje drugie miejsce w tabeli.