"Scotty" zapisał przy swoim nazwisku zaledwie 2 punkty. 3 "oczka" dołożył Daniel King, natomiast liderami zespołu byli Chris Harris i Tai Woffinden. - Mieliśmy przesz cały wieczór problem ze startami i to była dla mnie katastrofa. "Bomber" i Tai jechali bardzo dobrze. Danny dawał z siebie wszystko. Robiłem co mogłem. Zmieniłem motocykl i próbowałem go przez kilka biegów, jednak jest z nim jakiś problem. W ostatnim biegu znów skorzystałem z pierwszej maszyny. Trudno było jednak wrócić i nie wiedziałem w którą stronę iść - powiedział Nicholls.
Fatalny występ doświadczonego żużlowca przekreślił szanse Brytyjczyków na awans do finału. Ostatecznie wywalczyli oni 30 punktów. Polacy zdobyli ich 38, natomiast Duńczycy 42. - Jestem rozczarowany i wściekły, ponieważ zawiodłem zespół. To frustrujące, ponieważ nie było tak, że nie próbowałem. To naprawdę smutne, że tak dobrze spisaliśmy się w King's Lynn, a w czwartek wszystko się rozpadło - stwierdził zawodnik.
Po dwóch pierwszych seriach "wyspiarze" mieli minimalną stratę do Duńczyków i realne szanse na awans. Wszystko zaprzepaścili jednak w dalszej fazie zawodów. - Właśnie dlatego jest to dla mnie jeszcze bardziej frustrujące. Wiem, że jestem w stanie zdobywać więcej punktów, niż wywalczyłem. Gdybym zdobył kilka dodatkowych "oczek", moglibyśmy wygrać. Musimy sprawdzić silniki i zobaczyć, czy jesteśmy w stanie znaleźć problem - powiedział zawodnik. Przyznał również, że choć wciąż odczuwa pewnie ból w, kontuzjowanym niedawno obojczyku, nie zamierza tłumaczyć słabego występu stanem swojego zdrowia.