Z wyjątkiem pierwszego wyścigu, który wygrał podwójnie wspólnie z bratem Kamilem, w pozostałych nie zdołał przywieźć do mety punktów. Jako drużyna torunianie spisali się jednak na obiekcie lidera Enea Ekstraligi całkiem przyzwoicie. Takie podejście do sprawy ambitnemu młodzieżowcowi "Aniołów" nie wystarczało. - Bardzo chcieliśmy tutaj wygrać. Wiedzieliśmy, że rywal był z gatunku tych najmocniejszych, w końcu nie na darmo prowadzi w lidze. Cieszymy się, że zdobyliśmy czterdzieści punktów w Tarnowie. Mam nadzieję, że to jest niezły wynik jak na tak trudny teren. Za tydzień mamy mecz u siebie z Częstochową, w którym już na pewno chcemy wygrać za trzy punkty. Naszym celem jest w końcu pierwsza czwórka - wyjaśnia podopieczny trenera Jana Ząbika.
Po bardzo mizernym początku tegorocznych rozgrywek, w formie i dyspozycji obu braci wyraźnie coś drgnęło. Obecnie są solidnymi podporami młodzieżowej formacji zespołu z Torunia, a więc zamiast pretensji słyszą coraz więcej pochwał. - Trzy ostatnie batalie ligowe pokazały, że potrafię jeździć na żużlu. Zrobiłem dwa razy dwucyfrówkę także stać mnie na dobry wynik, a tym bardziej u siebie - mówi.
Jeszcze przed ostatnią kolejką Unibax zajmował czwarte premiujące awansem do play off miejsce. Po porażce Stali Gorzów w Lesznie to "Byki" wysunęły się przed klub z województwa kujawsko-pomorskiego. Do końca rundy zasadniczej pozostało jednak jeszcze sześć kolejek i wygląda na to, że walka o "czwórkę" będzie zażarta do samego końca. - Nie za dobrze układają się te ostatnie wyniki dla nas. Mam jednak nadzieję, że będziemy wygrywać kolejne spotkania i tak jak wspomniałem wcześniej załapiemy się do tej wąskiej czwórki – kończy z nadzieją.
Emil Pulczyński: Trzy ostatnie mecze pokazały, że potrafię jeździć na żużlu
Unibax Toruń przegrał w minioną niedzielę w Tarnowie z tamtejszymi Jaskółkami 40:50, a junior gości Emil Pulczyński zdobył dwa punkty i bonus. To oznacza, że nie będzie miło wspominał tego pojedynku.