Rune Holta dla SportoweFakty.pl: Wypadek w Rzeszowie był jednym z moich najgorszych

Norweg z polskim paszportem - Rune Holta zaliczył średnio udany występ w niedzielnym meczu ligowym Stelmetu Falubazu Zielona Góra.

39-latek w pięciu startach wywalczył 7 punktów i bonus, a jego ekipa uległa miejscowym 42:48. - Oczywiście z mojej strony mogło być trochę więcej tych punktów, jednak w kilku przypadkach znalazłem się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Mam tu na myśli przede wszystkim pierwszy łuk, który był dość zdradliwy. W jednym ze swoich biegów jechałem z przodu, ale Walasek zaatakował mnie i wywiózł pod samą bandę. Z pierwszego miejsca spadłem na koniec stawki i pogubiłem punkty. Podobnie było w ostatnim moim wyścigu, gdzie również zostałem zablokowany - powiedział po zawodach Rune Holta.

Żużlowiec klubu z Zielonej Góry przyznaje, że jego wyjścia spod taśmy były w niedzielę udane, ale nie mógł do końca poradzić sobie z udanym rozgrywaniem pierwszego łuku. - Uważam, że podczas tego spotkania zdradziecki był pierwszy wiraż. Każdy miał tam jakieś problemy. Nie wszyscy potrafili utrzymać wewnętrzną ścieżkę jazdy. Co do moich startów, to były one udane, jednak znajdowałem się w niewłaściwym miejscu na wysokości pierwszego łuku. Dodatkowo, tak jak powiedziałem, dwukrotnie musiałem puścić manetkę gazu, by nie mieć kontaktu z innymi - tłumaczy.

Żużlowiec z norweskiego Stavanger chwali rzeszowską drużynę i tor. - Tor był naprawdę bardzo dobry. Tylko na wejściu w pierwszy łuk była jedna mała dziura. Nawierzchnia była taka sama dla wszystkich. Po prostu przegraliśmy z lepszą drużyną, ale pewnym momencie było blisko, bo dogoniliśmy gospodarzy i przez chwilę prowadziliśmy. Ostatecznie nie udało się wygrać. Przynajmniej zdobyliśmy punkt bonusowy i nadal mamy duże szanse na fazę play-off. Przed nami niezwykle ważny mecz ze Stalą Gorzów, który koniecznie chcemy wygrać - mówi "Holtański" i dodaje: - Rzeszowianie mają bardzo silny zespół. Walczyli naprawdę świetnie. Nawet bez Jasona Crumpa ta drużyna prezentuje się bardzo dobrze. Kluczowe biegi wypadły na ich korzyść i ten wieczór zdecydowanie należał do nich.

Przed rokiem Norweg, który reprezentował barwy toruńskiego Unibaxu, zaliczył bardzo groźny wypadek na rzeszowskim torze, którego konsekwencje trwały prawie rok. W przedostatnim biegu zawodów, wraz ze swoim kolegą z pary - Adrianem Miedzińskim, fatalnie upadł na tor i właśnie wtedy doznał poważnego urazu nadgarstków. - Ten wypadek przysporzył mi wiele bólu. Teraz jestem już w pełni zdrowy, ale rehabilitacja i leczenie tej kontuzji trwało bardzo długo, prawie rok. To był fatalny upadek, jeden z moich najgorszych. Podczas spotkania nie myślałem o tym, jednak taki wypadek siedzi w głowie. Teraz tor był jak najbardziej bezpieczny, dobry do ścigania i nie było żadnych problemów - zakończył doświadczony żużlowiec.

Rune Holta (w środku) już w pełni wyleczył kontuzje nadgarstków
Rune Holta (w środku) już w pełni wyleczył kontuzje nadgarstków
Źródło artykułu: