Michael Jepsen Jensen okazał się najlepszy we włoskim Lonigo. Młody Duńczyk jednak nie był do końca zadowolony ze swojego występu. - To były dobre zawody, ale jak mam być szczery to nie jechało mi się najlepiej od początku - powiedział lider walki o IMŚJ. - Miałem naprawdę dobre pola startowe w moich dwóch pierwszych startach, ale Janowski i Przemek Pawlicki wyprzedzili mnie po starcie. Traciłem prędkość na trasie - dodał zawodnik Stali Gorzów.
Jepsen Jensen miał także wiele zastrzeżeń do przygotowania nawierzchni we Włoszech. - Tak naprawdę było 12 biegów, od 9 do 20, podczas których mogliśmy normalnie jeździć - tłumaczył. - Jeżeli ktoś się przewrócił i musiał jechać w powtórce to jego motocykl był cały mokry. Przed samymi zawodami na torze znajdowało się bardzo dużo wody - opowiadał Duńczyk. - Przez pierwsze osiem biegów liczyło się tylko wyjście ze startu. W ten sposób nie da się promować żużla, nie da się rywalizować. To nie był dobry speedway - ocenił.
Michael Jepsen Jensen zwycięstwo w Lonigo zapewnił sobie w biegu dodatkowym, w którym pokonał Przemysława Pawlickiego. - Jestem liderem razem z Pawlickim. Zdobyliśmy po 12 punktów, to miłe uczucie. Fajnie, że wygrałem te zawody, ale tak naprawdę jak mam być szczery to nie ma wielkiego znaczenia. Jeszcze jest sześć rund do końca i tak naprawdę nikt nie będzie pamiętał kto wygrywał poszczególne rundy, będzie liczył się tylko zwycięzca całego cyklu - twierdzi Duńczyk. - Pozostało mi sześć bardzo ważnych turniejów. Chcę zakończyć walkę o IMŚJ na szczycie. Wiem, że jestem w stanie to osiągnąć, muszę być skoncentrowany przez następne rundy i jechać tak, jak tylko potrafię - zakończył Michael Jepsen Jensen.