Andrew Tully: Miło wspominam rawicki klub

Andrew Tully od kilku lat przywdziewa barwy Edinburgh Monarchs w brytyjskiej Premier League. Szkot ocenia swoje występy na Wyspach Brytyjskich, a także opowiada o epizodzie w Kolejarzu Rawicz.

Reprezentant Edinburgh Monarchs, mimo że często lideruje swojemu zespołowi i dodatkowo jeździ z uważanym za prestiżowy w Wielkiej Brytanii numerem pięć na plastronie, nie do końca jest usatysfakcjonowany swoją postawą. - Moja tegoroczna dyspozycja nie jest ustabilizowana. Czasami potrafię punktować na wysokim poziomie, by niedługo zawieść. Jest to trochę niepokojące i przyznaję, że miałem nadzieję na lepsze wyniki w moim wykonaniu. Przytrafiło mi się jednak kilka drobnych urazów, które nieco przeszkodziły i nie pokazałem maksimum moich możliwości. Liczę na to, że gorsze chwile mam już za sobą - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Andrew Tully.

25-letni jeździec zwraca uwagę, że jego problemem są spotkania wyjazdowe. - Na torze w Edynburgu jeżdżę już od kilku lat i znalazłem odpowiednie ustawienia, dzięki którym moje wyniki u siebie są przyzwoite. Chciałbym znacznie poprawić występy poza domem, bo tam nie wygląda to już tak dobrze - stwierdza.

Urodzony na Isle of Man zawodnik w 2008 roku zaliczył epizod w barwach Kolejarza Rawicza, występując w kilku meczach Niedźwiadków. - Naprawdę miło wspominam rawicki klub, zostałem przyjaźnie potraktowany i wszystko było w porządku. Wiem jednak, że nie prezentowałeś się najlepiej w Polsce i fajnie byłoby, gdybym dostał jeszcze jedną szansę. Jestem bardzo zainteresowany startami polskiej lidze, ponieważ sprawiały mi one dużo radości. Od kilku lat nie dostałem natomiast żadnego sygnału z Polski - dodaje.

- Na razie ścigam się tylko w Premier League, choć zamierzam też jeździć w Elite League. Jestem także otwarty na propozycje z Polski, Szwecji czy Danii - oznajmia.

Szkocki żużlowiec nie narzeka na przygotowanie zarówno pod względem kondycyjnym, jak i sprzętowym do sezonu. - Czuję, że odpowiednio wykorzystałem przerwę miedzy rozgrywkami. Ciężko trenowałem fizycznie, ale to mi wyszło na dobre. Z motocyklami też sprawa wygląda nieźle. Gdyby ktoś się zgłosił na przykład z Polski, to załatwiłbym mechaników i mógłbym bezproblemowo startować w dwóch, a nawet trzech ligach - kończy Tully.

Komentarze (0)