- Nasze zwycięstwo to kara dla leszczyńskich działaczy za przygotowanie toru. Tor nie był zbronowany tak mocno, a bardziej ubity i nasączony wodą. Na szczęście sędzia nakazał dłuższe równanie toru przy każdej przerwie w meczu, dlatego tor tak bardzo nie rozsypywał się. Mimo że jeździło mi się bardzo dobrze, to uważam, że można było stworzyć lepsze warunki do jazdy - powiedział "PePe" dla Gazety Wyborczej Zielona Góra.
- W Zielonej Górze też kiedyś jeździliśmy na megaprzyczepnym torze. Gdybyśmy jeździli na takim do dziś, to pewnie wyniki byłyby dobre, ale widowiska kiepskie. Zakładając, że mamy spadek frekwencji na stadionach, to jeśli będziemy robić antyżużel, to tej frekwencji nie będzie w ogóle - stwierdził Piotr Protasiewicz.
Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra