- Drużyna bez wątpienia walczyła. Troszeczkę słabiej na początku jechał Maciek Janowski, ale później się jednak obudził i pokazał klasę. Odnośnie występu indywidualnego, to nie ma co oceniać, jeden punkt na Januszu Kołodzieju to nie punkt. Tor nie był aż tak przyczepny, niedawno startowałem w Gorzowie i tam jest zupełnie inna geometria, są odmienne wejścia w łuki. We wtorek nawierzchnia w Lesznie była trochę nierówna, ale na szczęście nikomu nic się nie stało. "Tofeek" upadł, a Janusz miał problemy. Poza tym było w porządku, trzeba było trzymać gaz - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kacper Gomólski.
Junior Azotów Tauron Tarnów zaprezentował się z dobrej strony w minionych spotkaniach na własnym torze i z optymizmem spogląda w przyszłość. - Jestem pozytywnie nastawiony, wydaje się, że jest mały progres i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Fanie, że dwa ostatnie mecze na własnym torze poszły mi przyzwoicie, szkoda natomiast mojego wyniku w Lesznie. Myślałem, że pojadę lepiej, ponieważ dość dobrze znam ten tor z zawodów młodzieżowych, ale mimo wszystko był on przyczepniejszy niż w przeszłości i coś nie zagrało - przyznaje "Ginger".
Młodszy z braci Gomólskich nie żałuje decyzji o przejściu do ekstraligowego zespołu. - Super, że mogę się uczyć od takich zawodników jak chociażby Greg, Janusz, Martin czy Maciej. To duży plus dla mnie, że jesteśmy razem w jednym zespole i mam możliwość podglądania ich. Będę chciał wyciągnąć wnioski z tego sezonu, aby na następny rok było już lepiej. Uważam, że transfer do Tarnowa to był właściwy krok, bo atmosfera jest fajna, rezultat drużynowy też jak dotąd naprawdę zadowalający. Cały czas skupiam się na poprawie wyniku indywidualnego i życzę sobie, by w fazie play-off punktować co najmniej tak jak podczas ostatnich dwóch spotkaniach na własnym torze - oznajmia 19-latek.
W niedzielę ekipa z Małopolski wybierze się do Częstochowy, gdzie zmierzy się z miejscowym Dospel Włókniarzem. - Będę chciał się dobrze pokazać w tym pojedynku. Jeździłem tam kilka razy, m.in. w zeszłym sezonie baraż ze Startem Gniezno. Wtedy zastałem beton i przypuszczam, że teraz będzie całkowicie inna nawierzchnia - kończy Kacper Gomólski.