- Szkoda Thomasa, bo solidnie przyłożył. To nie była moja wina, jechaliśmy w zasadzie na 5:1. Ja byłem przynajmniej o pół motoru przed nim, a między nas wjechał Buczkowski, uderzając w tył motocykla Jonassona. W ten sposób spowodował jego upadek. Ja w ogóle nie brałem w tym udziału, byłem obok. Widziałem to na wideo, więc wiem, co mówię – powiedział Zbigniew Suchecki w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Sędzia niedzielnego pojedynku jako winnego kraksy uznał właśnie zawodnika z Gdańska. Sam Suchecki nie zgadza się z tą decyzją. - Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję. Ja uważam, że wykluczenie było niesłuszne. Ale wiadomo, sędzia rządzi - ocenił sytuację żużlowiec.
Były jeździec zespołu z Zielonej Góry w Bydgoszczy nieźle startował, ale tracił pozycje na dystansie. - Popełniałem błędy, bo zdarzało mi się dobrze wystartować, ale dałem się po prostu minąć gospodarzom. Oni doskonale znają ścieżki tego toru i bez wahania z nich korzystali. Tak więc to tylko moja wina, bo sprzęt jest dość dobry. Do tego jeszcze to wykluczenie i tak jakoś punkty mi pouciekały.
Suchecki dołączył do Lotosu Wybrzeże w trakcie sezonu. Jak ocenia swoją postawę? - Albo się jedzie, albo się nie jedzie - tajemniczo zaczął zawodnik. - Mecz w Bydgoszczy mi nie wyszedł. Powinienem być solidnym punktem zespołu i zdobywać dla niego cenne punkty. A póki co to zawsze coś mi w tym przeszkadza i nie wychodzi tak, jak bym sobie tego życzył. Ostatnie mecze po prostu były nieudane. Teraz jedziemy u siebie i mam nadzieję, że się zrehabilituję.
Ja też xD