- Szkoda mojego biegu z Marcinem Wawrzyniakiem, miałem wtedy motocykl kompletnie źle przełożony. Z drugiej strony nie chciałbym zwalać winy na sprzęt, bo dobry zawodnik powinien jechać po prostu do przodu i nie szukać usprawiedliwień. Mimo to ogólnie występ był dość udany - skomentował czwartkowy turniej Marcin Nowak.
Gołym okiem można było spostrzec, że juniorzy nie najlepiej czuli się na leszczyńskim owalu, czego efektem była bardzo duża liczba upadków. - Jak na zawody młodzieżowe, tor nie był za dobrze przygotowany. Było ciężko, bo podobnie jak pozostali uczestnicy tych zawodów, nie mam dużo obycia w takich warunkach i na pewno o punkty nie było łatwo. W końcowej fazie nawierzchnia nie sprawiała nam już tylu problemów i dało się normalnie ścigać - dodał.
17-latek został przed sezonem wypożyczony do ŻKS Ostrovii Ostrów Wielkopolski. Czy był to właściwy ruch? - Jestem bardzo zadowolony z tej decyzji, ponieważ w Lesznie jest dużo chłopaków świeżo po licencji i trener Roman Janowski stawia na nich, ponieważ muszą oni się cały czas kształcić. Miałem w tym roku pewne miejsce w zawodach ligowych i młodzieżowych, więc nie było powodów do narzekania. Trochę te kontuzje były niepotrzebne i mocno utrudniały mi życie. Mam nadzieję, że te urazy to już rozdział zamknięty - stwierdził.
Niewykluczone, że wychowanek Unii Leszno kolejny rok spędzi również w innym klubie w ramach wypożyczenia. - Myślę, że będę musiał jeszcze nabrać doświadczenia, ale nie ukrywam, że moim marzeniem jest reprezentowanie macierzystego klubu. Wszystko zależy od trenera Jankowskiego i zobaczymy, jak to się potoczy - przyznał.
Zawodnik Ostrovii posiada zadowalające zaplecze sprzętowe. - Mam jeden motocykl klubowy, natomiast drugi pochodzi od rodziny Kasprzaków, która bardzo mnie wspiera i chciałbym naprawdę podziękować im za to - zakończył Nowak.