Spotkanie miało ogromny ciężar gatunkowy. Ewentualna wygrana mogła postawić Lechmę Start w bardzo korzystnej sytuacji. Dla grudziądzan był to z kolei "ostatni dzwonek", aby zachować szanse na bezpośredni awans. Nic więc dziwnego, że na trybunach zjawiło się bardzo dużo kibiców, a zawodnicy obu zespołów byli przed meczem bardzo skupieni.
Niedzielny pojedynek reklamowany był jako wielkie widowisko i tak też było. Aż do biegów nominowanych żaden z zespołów nie zdołał "odskoczyć" rywalowi na więcej, niż 4 punkty.
Pierwsza część spotkania należała do gospodarzy. Dobrze punktował Adam Skórnicki, a Antonio Lindbaeck uzyskał czas gorszy zaledwie o 0,02 s. od własnego rekordu toru. Czerwono-czarnym "uciekło" jednak kilka punktów, m.in. za sprawą Oskara Fajfera. Utalentowany junior najpierw dotknął taśmy, a później upadł na prowadzeniu przy podwójnym prowadzeniu gnieźnian. - Początek mieliśmy udany, nie wykorzystaliśmy jednak błędów grudziądzan - komentował trener Lech Kędziora. W powtórce 4. odsłony dnia wykluczony został Adrian Osmólski. Młodzieżowiec GTŻ-u miał defekt na starcie, jednak chwilę potem uruchomił motocykl i kontynuował jazdę, unikając "dubla". Sędzia jednak postanowił go wykluczyć. - Sędzia argumentował to faktem, że zgasł jego motocykl - mówił po meczu trener Kempiński.
Z każdym kolejnym wyjazdem na tor coraz lepiej spisywali się jednak gospodarze. Po fatalnym początku "przełożyli się" Norbert Kościuch i Andriej Karpow. - Byliśmy na obcym terenie, więc wiadomo, jak było na początku. Wielkie słowa uznania kieruję jednak w stronę gospodarzy, bo ten tor był przygotowany naprawdę dobrze i do walki - stwierdził "Norbi", który wygrał 3 biegi z rzędu. Od początku "swoje" robili Peter Ljung i Davey Watt, kolejny dobry mecz na gnieźnieńskim torze zaliczył Hans Andersen.
Kluczowe dla meczu były biegi nr 11 i 13. W pierwszym z nich taśmy dotknął Skórnicki. Zastępujący go Maciej Fajfer świetnie wystartował i długo prowadził, jednak w końcu "skapitulował" przed atakami Kościucha i Karpova. W trzynastej gonitwie para Skórnicki - Zetterstroem perfekcyjnie wyszła ze startu i szybko uzyskała sporą przewagę, jednak wtedy na wyjściu z pierwszego łuku upadł Ljung. Sędzia zawodów wykluczył Szweda, jednak w powtórce błędu nie popełnił Andersen, który wygrał i zapewnił GTŻ-owi 3-punktowe prowadzenie przed biegami nominowanymi. Sporo kontrowersji wzbudziło zachowanie lidera GTŻ-u, który podniósł się z toru dopiero po przerwaniu gonitwy, a po krótkiej interwencji lekarzy, w akompaniamencie głośnych gwizdów, udał się do parku maszyn o własnych siłach. Na pomeczowej konferencji padło pytanie o ewentualną zagrywkę taktyczną żużlowca. - Sędzia ma zawsze racje i nie należy z tym dyskutować. Pan wie jaki to był upadek, ja wiem jaki to był upadek, nie będziemy dyskutować na temat decyzji sędziego - mówił Kędziora. - Peter powiedział, że na środku łuku było polane i się przewrócił. Nie widziałem jakiegoś specjalnego zachowania - ripostował opiekun GTŻ-u, Robert Kempiński.
Jakiekolwiek nadzieje gospodarzy zostały rozwiane w gonitwie czternastej, a obrazu meczu dopełniła ostatnia odsłona dnia, w której na wskutek dwóch błędów Lindbaecka Lechma Start tylko zremisował, zamiast wygrać ten bieg.
W całym spotkaniu kibice mogli oglądać kilka ładnych akcji. W pamięć zapadały szczególnie pojedynki Ljunga i Lindbaecka, które dwukrotnie musiały być rozstrzygnięte za pomocą zapisu wideo. Straconych pozycji nie uznawał Watt, "mijanki" z rywalami zaliczyli również m.in. M. Fajfer i Bjarne Pedersen, który jednak zawiódł w kluczowym momencie.
- Słaba jazda Oskara Fajfera i nierówna dyspozycja kilku innych zawodników, na których liczyliśmy były przyczyną naszej porażki - analizował Kędziora. Gnieźnianom zabrakło przede wszystkim zdecydowanego lidera, żaden z zawodników nie ustrzegł się poważnej "wpadki". Nie najlepsze rezultaty przyniosło również stosowane za Scotta Nichollsa zastępstwo zawodnika. Grudziądzanie z kolei dysponowali bardziej wyrównanym składem, nie zaszkodziła im nawet fatalna dyspozycja juniorów.
Porażka Lechmy Startu nie przekreśla w żaden sposób szans gnieźnian na wygranie ligi. Za 2 tygodnie dojdzie do rewanżu w Grudziądzu, gdzie "Orły" już w tym roku wygrały. GTŻ czeka jeszcze m.in. trudny wyjazd do Lublina, więc nawet zdobycie pięciu "oczek" na niedzielnych rywalach nic im nie zapewni. Do końca rozgrywek pozostały jeszcze trzy kolejki i sprawa bezpośredniego awansu wciąż jest otwarta.
GTŻ Grudziądz:
1. Davey Watt - 11 (2,3,1,3,2)
2. Andriej Karpow - 4+1 (0,0,2,2*)
3. Norbert Kościuch - 10+1 (0,3,3,3,1*)
4. Hans Andersen - 11+1 (2,1,2*,3,3)
5. Peter Ljung - 9+1 (3,2,2,w,2*)
6. Łukasz Cyran - 2 (2,0,0)
7. Adrian Osmólski - 1 (1,w,0,)
Lechma Start Gniezno:
9. Adam Skórnicki - 8 (3,3,1,t,1,0)
10. Scott Nicholls - ZZ
11. Antonio Lindbaeck - 10+1 (3,1*,1,3,2,0)
12. Magnus Zetterstroem - 7 (1,2,d,1,2,1)
13. Bjarne Pedersen - 11 (1,2,2,3,0,3)
14. Maciej Fajfer - 5+1 (3,0,1,1*)
15. Oskar Fajfer - 0 (t,w,w)
Bieg po biegu:
1. (63,91) M. Fajfer, Cyran, Osmólski, O Fajfer (t) 3:3 (3:3)
2. (62,48) Skórnicki, Watt, Pedersen, Karpow 4:2 (7:5)
3. (62,80) Lindbaeck, Andersen, Zetterstroem, Kościuch 4:2 (11:7)
4. (62,06) Ljung, Pedersen, Osmólski (w), O. Fajfer (w) 2:3 (13:10)
5. (62,06) Watt, Zetterstroem, Lindbaeck, Karpow 3:3 (16:13)
6. (61,81) Kościuch, Pedersen, Andersen, M. Fajfer 2:4 (18:17)
7. (63,05) Skórnicki, Ljung, Lindbaeck, Cyran 4:2 (22:19)
8. (63,10) Pedersen, Karpow, Watt, O. Fajfer (w) 3:3 (25:22)
9. (62,76) Kościuch, Andersen, Skórnicki, Zetterstroem (d/4) 1:5 (26:27)
10. (62,62) Lindbaeck, Ljung, Zetterstroem, Osmólski 4:2 (30:29)
11. (63,38) Kościuch, Karpow, M. Fajfer, Pedersen 1:5 (31:34)
12. (62,75) Watt, Lindbaeck, M. Fajfer, Cyran 3:3 (34:37)
13. (63,31) Andersen, Zetterstroem, Skórnicki, Ljung (w) 3:3 (37:40)
14. (63,81) Andersen, Ljung, Zetterstroem, Skórnicki 1:5 (38:45)
15. (63,66) Pedersen, Watt, Kościuch, Lindbaeck 3:3 (41:48)
Startowano: według I zestawu
NCD: Antonio Lindbaeck (Lechma Start Gniezno) – 61,80 sek. (w 3. wyścigu)
Widzów: 6931 sprzedanych biletów (ok. 150 przyjezdnych)
Sędzia: Piotr Lis (Lublin)