Przez większość spotkania wynik oscylował w granicach remisu, choć na początku przewagę uzyskali gospodarze. W dalszej fazie meczu do głosu doszli jednak goście. - Początek był ciężki, przegrywaliśmy - przyznał Robert Kempiński. - Było to spowodowane faktem, że zawodnicy nie mogli się spasować. Przykładem jest Norbert Kościuch, który zaczął od zera, a później jechał już "na piątkę". Dziękuję moim zawodnikom, cieszymy się z wygranej. Tak już jest, że jeden się raduje, a inny płacze - dodał.
- Gratuluję Robertowi i całej jego drużynie wygranej i dziękuję za walkę. Początek mieliśmy udany, nie wykorzystaliśmy jednak błędów grudziądzan. Nie wykorzystaliśmy również biegów numer jedenaście, dwanaście i trzynaście, to były główne przyczyny porażki, podobnie jak słaba jazda Oskara Fajfera i nierówna dyspozycja kilku innych zawodników, na których liczyliśmy - ocenił mecz Lech Kędziora.
Sporo kontrowersji wzbudził trzynasty bieg dnia. Gospodarze świetnie wystartowali i szybko objęli podwójne prowadzenie, jednak wtedy na wyjściu z pierwszego łuku upadł Peter Ljung. Miejscowa publiczność nie ukrywała pretensji do Szweda, interpretując jego zachowanie jako zagrywkę taktyczną. - Sędzia ma zawsze rację i nie należy tego krytykować. Ja wiem jaki to był upadek, tak samo jak pan. Nie będziemy dyskutować na temat tej decyzji - powiedział Kędziora. - Peter powiedział, że na środku łuku było polane, obróciło go i upadł. Nie widziałem jakiegoś specjalnego zachowania z jego strony - ripostował Kempiński.
Wcześniej sędzia Piotr Lis wykluczył z powtórki biegu czwartego Adriana Osmólskiego. Młodzieżowiec GTŻ-u zaliczył defekt na starcie, jednak po chwili uruchomił motocykl i kontynuował jazdę, skutecznie unikając zdublowania przez pozostałych zawodników. Mimo to arbiter postanowił go wykluczyć. Zdziwienia tą decyzją nie krył trener Kempiński, który rozmawiał z sędzią. - Ja jestem przekonany, że zawodnik nie utracił kontaktu z motocyklem, poza tym nikt mu nie pomagał. Gdyby tak było, to powinien być wykluczony. Sędzia powiedział, że przyczyną było zgaśnięcie silnika.
Mimo przegranej Lechma Start nadal jest liderem I ligi, jednak teraz czerwono-czarni, chcąc wygrać rozgrywki, będą musieli zwyciężyć w którymś z dwóch pozostałych meczów wyjazdowych. - My jedziemy do Grudziądza. Myślę, że nas ładnie ugoszczą, my wykorzystamy atut tamtejszego toru i powalczymy o wygraną - powiedział Kędziora. - Trener mnie zna, na pewno go dobrze ugoszczę (śmiech), ale wygranej nie oddam - odpowiedział Kempiński. - My walczymy o ekstraligę, tak samo jak Gniezno. Nikt jednak nie jest jeszcze na straconej pozycji. Nadal praktycznie wszystkie 3 drużyny mają szanse. Zależy kto gdzie się potknie, my musielibyśmy wygrać w Lublinie, aby awansować. W meczu u nas oba zespoły będą chciały wygrać, zrobi to lepszy - dodał.
Gnieźnieńskich kibiców mocno interesuje kwestia Scotta Nichollsa, który nie wystąpił w niedzielnym spotkaniu z powodu kontuzji. - Zostały jeszcze 2 tygodnie do meczu w Grudziądzu. Jeśli Scott wystartuje w sobotnim Grand Prix w Cardiff, to na pewno na mecz ligowy również będzie gotowy. Jego uraz jest dość ciężki, mamy nadzieję, że rehabilitacja będzie przebiegać pomyślnie, bo będzie nam bardzo potrzebny - zakończył Kędziora.