Przyjezdni, mimo iż po siedmiu gonitwach przegrywali z gospodarzami różnicą 10 punktów, ostatecznie zdołali zakończyć mecz remisem 45:45. Tomasz Chrzanowski zapisał na swoim koncie 3 punkty w trzech biegach. - Remis cieszy. Myślę, że w tym końcowym kontekście jest to sprawiedliwe dla wszystkich. Czy zawiodłem? Ja jestem w ciężkiej sytuacji, zostałem odsunięty od składu. Jednak ja się nie boję żadnej rywalizacji - powiedział na początek doświadczony żużlowiec. - Raczej dobrze dzisiaj zacząłem, bo udanie wystartowałem, tylko wpadłem w dziurę w pierwszym łuku. W kilku następnych biegach było widać podobne przypadki. Jedni zawodnicy na tym stracili, inni to wykorzystali. Zwłaszcza ci, którzy jechali z zewnętrznych pól. Po dwóch niezadowalających mnie biegach zmieniłem motocykl i przyjechałem drugi. Już byłem zadowolony z tej drugiej maszyny, jednak nie było mi dane pojechać (za Tomasza Chrzanowskiego kierownictwo gości zastosowało w biegu 13. rezerwę taktyczną w postaci Piotra Świderskiego).
Runda zasadnicza rozgrywek ENEA Ekstraligi nie była udana dla ekipy znad Bałtyku. Gdańszczanie kończą fazę na ostatnim miejscu w ligowej tabeli i o baraże będą się bić z Betardem Spartą Wrocław. - Teraz czeka nas przerwa, w której będziemy się przygotowywać do kolejnych meczów. Jest nas "nadmiar" w drużynie i na pewno ktoś będzie musiał przesiedzieć jakiś mecz na ławce. Zobaczymy jak będzie - kontynuuje Chrzanowski.
Tegoroczny sezon nie jest udany dla 33-letniego żużlowca. Chrzanowski spisuje się poniżej oczekiwań gdańskich kibiców, z których niestety znaczna część zamiast go wspierać, wykrzykuje po meczach w jego kierunku niecenzuralne słowa. - Taka jest rola zawodnika. Na pewno nie powinni reagować w ten sposób. W tej chwili drużynie potrzebne jest wsparcie, a nie dołowanie - mówi "Chrzanoś", a zapytany o presję ze strony kibiców gdańskiego klubu, odpowiada: - Na pewno ta presja gdzieś tam jest, ale gdy wyjeżdżam na tor, nie myślę o tym.
Tomasz Chrzanowski reprezentował barwy rzeszowskiego klubu w sezonie 2006. Od tego czasu nastąpiły spore zmiany na Stadionie Miejskim w Rzeszowie. - Gdy przywitałem się przed meczem z panią prezes Martą Półtorak, to osobiście pogratulowałem jej obiektu. Robi on wrażenie. Trybuna oczywiście też, ale muszę przyznać, że bardzo fajny w Rzeszowie jest park maszyn i całe zaplecze - dodaje żużlowiec Lotosu Wybrzeża.
Na ten moment nie wiadomo jaka będzie przyszłość doświadczonego żużlowca. - Jeszcze nie myślę o kolejnym sezonie. Powiem tak, w pewnym momencie zbłądziłem sprzętowo. Robiłem po 5, czy 6 punktów w lidze i nie było to zadowalające. Porozsyłałem wtedy silniki po kilku mechanikach, a efekt był jeszcze bardziej niekorzystny. Teraz sytuacja powoli wróciła do normy. Podczas tego meczu w Rzeszowie miałem trochę pecha. W pierwszym biegu dysponowałem atomowym startem, ale niestety wpadłem w dziurę i przeciwnicy to wykorzystali. Taki po prostu jest żużel. Kto popełni mniej błędów, ten jedzie do przodu. Ten pierwszy wiraż w Rzeszowie jest specyficzny i nie tylko ja miałem na nim problemy - zakończył Tomasz Chrzanowski.
A wy mówiliście, że on zmarnował pieniądze na przygotowanie do sezonu...
Skuteczną jazdą się ani jeden ani drugi nie popisują, ale z dwojga złego wole Tomka. On przynajmniej nie waży 100 kilo!
Ile można takich głupot gadać!!!!!!!!
Nie podoba Ci się, że jadą na Ciebie w necie, a sam opisujesz swój występ jakbyś Sam do remisu doprowadził. Pokonanie Czytaj całość