Mateusz Makuch: Sezon zakończony pomyślnie, bo uniknięto baraży. Teraz zapowiadacie, że w przyszłych rozgrywkach powalczycie o strefę medalową.
Ireneusz Winiarski*: Mogę jedynie przytoczyć słowa prezesa Pawła Mizgalskiego, że jest stabilna sytuacja finansowa w klubie. Mamy firmę K.J.G. Company, która zostaje z nami na przyszły sezon i głównie dzięki ich zaangażowaniu finansowemu będziemy mogli pokusić się o wzmocnienia kadrowe w zespole. Mam nadzieję, że te wzmocnienia będą na tyle trafione, że pozwoli nam to walczyć o play-offy.
Wiadomo, że chyba jeszcze za wcześnie, aby mówić o konkretnych nazwiskach. Nie wiemy do końca, jak będzie wyglądać regulamin finansowy na przyszły sezon, poza tym obecne rozgrywki jeszcze trwają. Powiedz może zatem, ilu zawodników z najwyższej półki jest w kręgu waszych zainteresowań?
- Powiem jedynie o swoich marzeniach. Bardzo bym się cieszył, widząc w składzie Włókniarza kogoś z takich zawodników jak Jarosław Hampel, Tomasz Jędrzejak, Martin Vaculik, Maciej Janowski, Emil Sajfutdinow.
Rozumiem, że to taka twoja lista życzeń?
- Tak. Wiadomo, że to wszystko będzie zależne od różnych czynników. Zresztą, jak sam wspomniałeś, od regulaminu, finansów, umów wiążących z innymi klubami. Uważam jednak, że potrzebna nam jest taka jeszcze jedna strzelba w drużynie. Skład, który mieliśmy w sezonie 2012 jest perspektywiczny. Mówiłem przed obecnymi rozgrywkami, że naszym celem jest utrzymanie się w lidze, ale przy odrobinie szczęścia możemy powalczyć o play-offy. I właśnie tego szczęścia nam zabrakło.
Nie wszyscy pojechali na najwyższym poziomie w tym samym momencie.
- Dokładnie. Dodałbym do tego kontuzję "Griszy" Łaguty. Wracając jednak do zespołu. Sądzę, że trzon drużyny mamy naprawdę dobry. Wypadałoby wzmocnić to dobrym juniorem i mocną strzelbą, o czym mówiłem przed chwilą. Potrzebujemy dwóch pewnych liderów. Jeden w postaci "Griszy" już jest. Gdy znajdziemy tego drugiego, to wtedy naprawdę możemy wygrać z każdym.
Wspomniałeś o wzmocnieniu wśród juniorów…
- Myślimy o mocnym dofinansowaniu grupy naszych młodzieżowców, którzy reprezentowali nasze barwy również w tym sezonie. Chcemy im dać jak najlepszy sprzęt. Jest grupa sponsorów, która będzie się zajmować tylko i wyłącznie sponsorowaniem i promocją naszych juniorów. Aczkolwiek nie ukrywam, że jeżeli to będzie możliwe, chciałbym wzmocnić rywalizację o pierwszy skład wśród młodzieżowców. Myślę, że nie byłoby źle, gdyby udało nam się pozyskać jednego klasowego juniora.
Zostaje Grigorij Łaguta i Rafał Szombierski. Natomiast co z Danielem Nermarkiem i Kennethem Bjerre? Duńczyk był twoim pomysłem, który po słabym początku okazał się dobrym posunięciem.
- Na temat Kennetha krążyły różne opinie. Chciałbym powiedzieć, że facet okazał się wyjątkowo sympatyczny. Był naszym dobrym duchem drużyny, otwarty na wszelką pomoc dla kolegów z zespołu. Między innymi w trudnych momentach chciał użyczać swoich motocykli. Muszę przyznać, że to naprawdę super gość. Bardzo ubolewam nad tym, że na sam koniec sezonu przytrafiła mu się taka kontuzja. Co do Daniela Nermarka, to zawdzięczamy mu bardzo dużo. Ostatni mecz z Unią Leszno w jego wykonaniu to rewelacja, poezja…
W Bydgoszczy też powiodło mu się bardzo dobrze.
- Dokładnie. Różne głosy były, jeśli chodzi o mecz w Gorzowie, w którym Daniel nie pojechał. Prezes Komarnicki w swoich wypowiedziach doszukiwał się u nas jakiegoś zgrzytu. To było natomiast nasze zagranie taktyczne. Nie chcieliśmy go przemęczać przed meczem w Bydgoszczy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że większą szansę na wywiezienie punktów mamy właśnie znad Brdy.
Ten zabieg okazał się trafny, gdyż przypomnijmy, że w Bydgoszczy Daniel Nermark zdobył 13 punktów.
- Otóż to. Z Danielem wiążemy duże nadzieje na przyszłość. Na pewno będziemy z nim rozmawiać, podobnie jak z Kennethem, czy Grzesiem (Grzegorz Zengota - dop.red.). W tej chwili na sto procent mamy "Szuminę" i "Griszę".
Ale ograniczać was będzie KSM i regulamin finansowy.
- To prawda. Dlatego pewne rzeczy będziemy musieli wziąć pod uwagę. Turniej, który zorganizujemy 30 września da nam odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Nie ukrywam, że część żużlowców zaproszonych na ten turniej jest w gronie naszych zainteresowań. Chcemy zobaczyć, jak oni będą się u nas czuli, jak sobie poradzą w mocno obsadzonych zawodach. Może się okazać, że ten turniej będzie dla nas bardzo pomocny w podjęciu decyzji na następny sezon.
Wypowiadałeś się niedawno w kwestii przejęcia stadionu i wstępnych planach, jakie w związku z tym wiążecie. Mówiłeś m.in. o sporych imprezach w Częstochowie, pod warunkiem, że uda wam się zrealizować założenia. Mam tu na myśli IMŚJ, DPŚ, Grand Prix. Na takie imprezy chyba będzie trzeba poczekać do 2014, czy już w przyszłym sezonie zorganizujecie coś sporego?
- Jeśli chodzi o Grand Prix, to tak, raczej trzeba będzie poczekać. Będziemy chcieli załatwić, aby jedna z rund odbyła się w Częstochowie. Nie zamierzamy jednak szaleć z cenami dla BSI. Podejdziemy do tej sprawy z rozsądkiem. Myślę, że już w przyszłym roku zobaczymy w Częstochowie przynajmniej jedną imprezę rangi międzynarodowej przydzieloną przez GKSŻ. Daliśmy im sygnał, że jesteśmy zainteresowani taką imprezą. Trudno w tej chwili powiedzieć, jaka to impreza będzie.
*Ireneusz Winiarski jest członkiem Rady Nadzorczej spółki CKM Włókniarz oraz jednym z akcjonariuszy klubu.
Chciałeś chyba napisać na trasie do Rzeszowa.