28-letni zawodnik zapisał na swoim koncie 14 punktów i imponował walecznością w niemal każdym wyścigu. - Szkoda trochę czwartego biegu, kiedy prowadziłem i po tym, jak wyrzuciło mnie na zewnętrzną, Przemek (Pawlicki - przyp.red.) przejął przodownictwo. Gdybym dowiózł to zwycięstwo, to miałby miejsce wyścig dodatkowy i kto wie, w jaki sposób on by się potoczył - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Łukasz Jankowski.
Wychowanek leszczyńskiego klubu po raz ostatni na torze Stadionu im. Alfreda Smoczyka ścigał się 5 sierpnia podczas meczu Unia - Stelmet Falubaz i jego wynik miał zupełnie inną postać. - Wtedy była corrida - stwierdził. - W piątek natomiast jeździliśmy na przyczepnej nawierzchni, później jeszcze odsypało się i można było walczyć - dodał.
Srebrne krążki zawisły na szyjach zawodników Falubazu, którzy dość rzadko reprezentują swój klub w spotkaniach ligowych i sukces ten jest dla nich szczególnie cenny. - Uważam, że to pewnego rodzaju wynagrodzenie za to, iż za często nie pokazujemy się na ekstraligowych torach. Dobrze się dogadywaliśmy z Krzyśkiem Jabłońskim i niewiele zabrakło, a moglibyśmy zdobyć tytuł dla najlepszej pary. Cieszę się z takiej ilości zdobytych punktów, bo nie ukrywam, że przed zawodami myślałem o dobrym występie - oznajmił.
W najbliższą niedzielę rozpocznie się faza play-off Enea Ekstraligi. Zielonogórska ekipa zmierzy swe siły w derbowym starciu ze Stalą Gorzów i wiadomo już, że w meczu tym nie wystartuje "Jankes". - Nie pojadę - uciął lakonicznie Jankowski.