Będzie protest w sprawie braku gaśnicy w opolskim parku maszyn

Marcel Kajzer może w ostatnich tygodniach mówić o ogromnym pechu. Bardzo wiele zawodów kończy się dla niego niefortunnie, bądź to kontuzjami, bądź to uszkodzeniami sprzętu. Apogeum braku szczęścia w przypadku rawiczanina miało miejsce 21 sierpnia podczas półfinału Srebrnego Kasku w Opolu. Wychowanek rawickiego Kolejarza w zmaganiach tych wywalczył 2 punkty, ale w jego pamięci na zawsze zapadnie sytuacja sprzed wyścigu szesnastego.

Wtedy to bowiem nagle palić się zaczął jeden z motocykli 18-letniego zawodnika. Ci, którzy widzieli tę sytuację na własne oczy mogą poświadczyć o niecodzienności tego zdarzenia. Marcel tak opisuje całą sytuację: - Przed wyjazdem do biegu szesnastego odpaliliśmy mój motocykl i czekaliśmy na włączenie się zielonego światła. W pewnym momencie motocykl zgasł, buchnęły płomienie. Zdołałem zakręcić jeden kranik paliwa, drugiego już nie zdążyłem ze względu na duże płomienie. Krzyczałem, by ktoś przyniósł gaśnicę. Wszyscy jednak tylko patrzyli biernie na mój motor i zrobił się wielki zamęt. Motocykl płonął, a my patrzyliśmy, jak to sobie płonie…W końcu ktoś pomyślał, że gaśnicę można przynieść z karetki, tak też zrobiono. Pożar trwał mniej więcej 4-5 minut, dopiero po tym czasie został ugaszony. Mój motocykl stał tuż obok zbiornika z metanolem. W pewnym momencie mechanik Ryszard z Ostrowa przerzucił beczkę z paliwem w innym kierunku. Gdyby tak się nie stało, to w przeciągu kilku sekund mogłoby dojść do prawdziwej tragedii. Eksplodowałby bowiem silnik i byłoby naprawdę niebezpiecznie.

Jak więc widać, sytuacja była rzeczywiście niezwykle groźna, a jej dość szczęśliwe zakończenie jest jedynym pocieszeniem w całej sytuacji dla Marcela. Jakie są straty spowodowane koszmarnym pożarem i czy jest cień szansy, by "odzyskać" jakąś część ze spalonej maszyny? - Metanol powoduje bardzo wysoką temperaturę. W związku z tym konieczne jest "rozebranie" motocykla na czynniki pierwsze i sprawdzenie, czy pewne elementy, które dało się uratować, nie są pogięte czy wyszczerbione. Straty wyniosły około 10 tysięcy złotych - dodaje Kajzer.

Najlepszy junior Niedźwiadków zapowiedział, że prawdopodobnie wraz ze swym teamem złoży protest w sprawie braku gaśnicy w opolskim parkingu. Wszystko wskazuje na to, że rawiczanin nie stoi na straconej pozycji, gdyż w świetle obowiązujących przepisów brak urządzenia gaszącego w parku maszyn jest skandalicznym wykroczeniem.

Komentarze (0)