Stelmet Falubaz Zielona Góra do rewanżowego półfinałowego spotkania przystąpił osłabiony brakiem Andreasa Jonssona. W Gorzowie zabrakło również Jonasa Davidssona, który w ten sam dzień wystąpił w meczu szwedzkiej Division 1 i zielonogórzanie skorzystali z zastępstwa zawodnika. W dodatku przez większą część spotkania goście musieli sobie radzić bez Patryka Dudka, który w czwartym biegu zanotował upadek i został odwieziony do szpitala. - Przy naszym osłabieniu nie mieliśmy nawet matematycznych szans, aby w Gorzowie obronić wynik. Do dziesiątego biegu układało się to w miarę równo i gdyby ten tor wyglądał nieco inaczej i moglibyśmy jeździć w pełnym składzie, to pewnie do końca byłaby wielka niewiadoma. Wyszło jak wyszło i teraz to jest już historia. Zresztą od początku sezonu nasza drużyna przez niektórych była skazywana na to, że nie wejdzie do pierwszej czwórki. Ta pierwsza czwórka ciągle była w naszym zasięgu, ale do końca o nią walczyliśmy - powiedział w rozmowie z Radiem Zielona Góra prezes Stelmet Falubazu - Robert Dowhan.
Rewanżowy mecz półfinałowy Enea Ekstraligi obfitował w upadki. Zawodnicy nie do końca radzili sobie z trudnym gorzowskim torem. Upadki zanotowali między innymi Piotr Protasiewicz. W zeszłym sezonie na Stadionie im. Edwarda Jancarza swój ostatni bieg w meczu ligowym pojechał Rafał Dobrucki, który w wyniku upadku złamał kręgosłup. - W niedzielę upadki zanotowali zawodnicy, którzy przecież potrafią jechać i na niejednym torze jechali. Rok temu pamiętamy wydarzenia związane z Gregiem Hancockiem czy Rafałem Dobruckim, który złamał kręgosłup. Wydarzenia te niczego nie nauczyły gospodarzy. Wpisy w książkę toru i kary nakładane przez Ekstraligę również nie przyniosły żadnego efektu. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie, kiedy Ekstraliga wróci pod skrzydła PZMot-u i być może ktoś inny będzie nią kierował, to takich przypadków już nie będzie - przyznał sternik zielonogórskiego klubu.
Źródło: rzg.info.pl - Radio Zielona Góra