Nie byłem nauczony pracować z kimś innym - rozmowa z Rafałem Okoniewskim, zawodnikiem Polonii Bydgoszcz

Rafał Okoniewski wraz ze swoją drużyną walczy o awans do Ekstraligi. Żużlowiec Polonii w piątek wystąpił na torze największych rywali do awansu podczas eliminacji MPPK. Po zawodach opowiedział między innymi o przyczynach zahamowania rozwoju swojej kariery.

Michał Gałęzewski: Jak ci się jeździło w Gdańsku podczas eliminacji Mistrzostw Polski Par Klubowych?

Rafał Okoniewski: Myślę, że było dobrze. Cieszę się, że udało mi się pojechać cztery biegi na gdańskim torze, dobrze wychodziłem ze startu, na trasie też nie było najgorzej, choć popełniałem kilka błędów. W ostatnim biegu pojechałem szerzej i dowiozłem trzy punkty do mety. Uważam, że nie było najgorzej.

Wyraźnie brakowało ci wsparcia partnera z pary, gdyż twoi koledzy z drużyny pokonali przez całe zawody jedynie Cypriana Szymko...

- Taki jest sport, że raz pasuje, a raz jest gorzej. Nie ukrywam, że być może chcieliśmy wejść do finału, ale przede wszystkim traktowaliśmy te zawody jako trening przed meczem ligowym i miejmy nadzieje, że już za tydzień przyniesie to odpowiedni skutek.

W jednym z biegów nieoczekiwanie przegrałeś z Damianem Sperzem. Co się wtedy stało?

- Sperz dobrze wyszedł ze startu, wjechał na zewnętrzną część toru i wygrał ze mną. Nie potrafiłem go dogonić i świadczy to o tym, że ma dobry sprzęt i dobrze jedzie. Gratuluję mu, bo poza pochwałami nic innego nie mogę mu powiedzieć.

Sperz takim Rafałem Okoniewskim w wieku 18 lat chyba jeszcze nie jest...

- To były dawne czasy. Wiadomo jak było, ale to już minęło, trzeba jeździć dalej i starać się o jak najlepsze wyniki.

Patrząc z perspektywy czasu co się stało, że w pewnym momencie osiągnąłeś wysoki poziom, jednak nie potrafiłeś się przebić ponad ten poziom i rozwijać tak, jak na początku swojej kariery?

- Na pewno tak było. Zahamowały mnie kontuzje, które doskwierały mi dwa lata z rzędu. Później śmierć mojego taty, który opiekował się moim sprzętem i cały czas pilnował wszystkiego, co z nim związane, aby wszystko pasowało. Później nie byłem nauczony pracować z kimś innym, szukać mechaników. Trwało to trochę czasu, zanim nauczyłem się trafiać ze sprzętem tak, aby jechać do przodu. Początek miałem kiepski i nic nie wychodziło ale cieszę się, że jest coraz lepiej i chciałbym ten sezon pojechać dobrze do końca i szczęśliwie zakończyć go z uśmiechem na ustach.

Stać Ciebie na dobre starty w Ekstralidze już w przyszłym sezonie?

- Staram się jak tylko mogę. Starty dalej mam dobre, stać mnie na wiele i chciałbym jeszcze pojeździć kilka ładnych lat i zrobię wszystko, aby jeździć jak najlepiej.

Od zawsze byłeś świetnym startowcem, jak już wystartowałeś to ciężko było ciebie przegonić, jednak na dystansie bywało gorzej...

- Teraz zdarza mi się wyprzedzać na dystansie i nie jest źle. Jak już mówiłem, miałem dwa ciężkie lata, kontuzje, śmierć mojego taty. Miejmy nadzieję, że mam już wszystko co złe za sobą i chciałbym, żeby moja kariera dalej się rozwijała i żebym był zadowolony z jazdy.

Można więc powiedzieć, że teraz jesteś już kompletnym zawodnikiem. Masz jakieś konkretne cele na przyszłość?

- W tym sezonie już nic mi nie zostało, poza jazdą w meczach ligowych w Polsce i Szwecji, gdzie chciałbym spisywać się dobrze. Przyszły rok pokaże co nowego.

Komentarze (0)